"Dormido me des la oportunidad - Ya nada te importa.." -
(Sen da mi szansę - Już nic cię nie obchodzi..)
(Sen da mi szansę - Już nic cię nie obchodzi..)
Pierwsze słowa, jakie resztkami sił i z zapłakanymi oczami, zapisałam czarnym mazakiem na szpitalnym łóżku. Patrzyłam na nie jakiś czas, tracąc nadzieję na lepsze życie .. Zniszczył je .. Od tak. Pojawił się, zranił i zniknął .. Za każdym razem, gdy to robił patrzył na mnie z pożądaniem, a ja odpowiadałam spojrzeniem pełnym strachu i bólu. Nie obchodził Go to, że mnie rani.. A myślałam, że mnie kocha .. Chcę spać. Chcę zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Nienawidzę swojego życia.. Nienawidzę siebie, że aż tak Go kochałam..
~ Antonella ~
Biegłam długim szpitalnym korytarzem, pociągając za sobą Leo. Nie potrafiłam opanować płaczu. Wreszcie moim oczom ukazała się izba przyjęć.
- Gdzie leży Elizabeth Monet ?!
Pielęgniarka spojrzała na mnie łagodnym wzrokiem, spokojnie wpisując nazwisko w systemie.
- Może się pani pospieszyć ?!
Leo uderzył otwartą dłonią o blat. Kobieta podskoczyła i szybko odpowiedziała.
- Sala numer 18.
Ponownie pociągnęłam męża za sobą i biegiem dotarliśmy pod salę Elizy. Była taka drobna, zawinięta w "kulkę" i zanurzona we śnie. Patrzyłam na nią i poczułam, że Leo mnie przytula.
- Wszystko będzie dobrze ..
Pocieszał mnie, ale ja nie potrafiłam powstrzymać ciągle napływających do oczu łez.
- Antonella Roccuzzo ?
Oderwałam się od Leo i spojrzałam na starszego mężczyznę w białym fartuchu.
- Tak. Co z Elizą ?
- Jest w ciężkim stanie fizycznym, jak i psychicznym .. Została brutalnie zgwałcona.
Zasłoniłam rękom usta, czym stłumiłam swój krzyk.
- Znajdę gnoja i zabije ..
- Panie Messi, spokojnie. Policja już Go szuka.
Ponownie byliśmy w swoich ramionach.
- Ile ona jeszcze będzie musiała w życiu cierpieć ? ..
Wyszeptałam mu do ucha, a ten bezradnie wzruszył ramionami.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by ten raz, był ostatnim ..
___________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Wena mnie nie opuszcza ^^
Ten blog, będzie ZUPEŁNIE inny, niż moje poprzednie ;] pomysł na niego, przyszedł mi oglądając jednego tumblr'a, którego przypadkowo znalazłam ;]
Mam nadzieję, że prolog zachęcił was do śledzenia tego opowiadania :)
Blog będzie prowadzony równocześnie z tym -> KLIK :)
BOHATEROWIE :)

Łapcie taki motywujący obrazek ^^
Do następnego ;*
~ Antonella ~
Biegłam długim szpitalnym korytarzem, pociągając za sobą Leo. Nie potrafiłam opanować płaczu. Wreszcie moim oczom ukazała się izba przyjęć.
- Gdzie leży Elizabeth Monet ?!
Pielęgniarka spojrzała na mnie łagodnym wzrokiem, spokojnie wpisując nazwisko w systemie.
- Może się pani pospieszyć ?!
Leo uderzył otwartą dłonią o blat. Kobieta podskoczyła i szybko odpowiedziała.
- Sala numer 18.
Ponownie pociągnęłam męża za sobą i biegiem dotarliśmy pod salę Elizy. Była taka drobna, zawinięta w "kulkę" i zanurzona we śnie. Patrzyłam na nią i poczułam, że Leo mnie przytula.
- Wszystko będzie dobrze ..
Pocieszał mnie, ale ja nie potrafiłam powstrzymać ciągle napływających do oczu łez.
- Antonella Roccuzzo ?
Oderwałam się od Leo i spojrzałam na starszego mężczyznę w białym fartuchu.
- Tak. Co z Elizą ?
- Jest w ciężkim stanie fizycznym, jak i psychicznym .. Została brutalnie zgwałcona.
Zasłoniłam rękom usta, czym stłumiłam swój krzyk.
- Znajdę gnoja i zabije ..
- Panie Messi, spokojnie. Policja już Go szuka.
Ponownie byliśmy w swoich ramionach.
- Ile ona jeszcze będzie musiała w życiu cierpieć ? ..
Wyszeptałam mu do ucha, a ten bezradnie wzruszył ramionami.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by ten raz, był ostatnim ..
___________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Wena mnie nie opuszcza ^^
Ten blog, będzie ZUPEŁNIE inny, niż moje poprzednie ;] pomysł na niego, przyszedł mi oglądając jednego tumblr'a, którego przypadkowo znalazłam ;]
Mam nadzieję, że prolog zachęcił was do śledzenia tego opowiadania :)
Blog będzie prowadzony równocześnie z tym -> KLIK :)
BOHATEROWIE :)

Łapcie taki motywujący obrazek ^^
Do następnego ;*