sobota, 22 marca 2014

Epilog

5 LAT PÓŹNIEJ..

87 minuta spotkania na Camp Nou! Niesamowite emocje w El Clasico! Dziękujemy piłkarzom, za tak piękne piłkarskie widowisko! Na tablicy wyników widnieje remis 2:2.. Do użycia gwizdka przez sędziego zostały niecałe 3 minuty.. Ile doliczy sędzia? Czy pozwoli, by mecz na światową skalę, zakończył się wynikiem remisowym?
88 minuta.. Sergi Roberto podaje do Tello, ale ten uderza prosto w bramkarza Królewskich.. Real idzie z kontratakiem.. Przy piłce Cristiano Ronaldo.. Mimo 34 lat, Portugalczyk nie stracił na szybkości. Marc Bartra przejmuję piłkę w polu karnym i posyła długie podanie do najlepszego piłkarza globu... Leo Messi mija swoich rywali jak tyczki na treningu.. Messi zawsze będzie na szczycie, dowodem na to może być idealne przerzucenie piłki na drugą stronę boiska, gdy drybluje Neymar..
90 minuta spotkania! Cóż za emocje, podanie za podaniem, akcja za akcją.. Rzut wolny dla FC Barcelony.. Do piłki podchodzi Leo Messi i Cristian Tello.. Odległość do bramki - 22 metry. Leo czy Cristian? Od tego wolnego mogą zaważyć losy spotkania! Chyba Messi.. Camp Nou milknie na moment.. GOOOOOOOOOL! GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL! GOL PROSZĘ PAŃSTWA! Leo Messi wycofuję piłkę do Cristiana Tello, a ten perfekcyjnie umieszcza ją w okienku bramki! Cóż za niesamowita bramka! Cóż za geniusz tych piłkarzy! Cristian Tello dedykuję swoją bramkę miłości swojego życia! Ile ten piłkarz w ostatnim czasie przeszedł.
3:2! 3:2! Barcelona wygrywa to spotkanie, sędzia nie dolicza ani minuty!
Visca el Barca! - słychać na stadionie śpiewy i wiwaty kibiców Blaugrany! Proszę państwa, proszę skierować wzrok na Cristiana Tello i Leo Messiego.. Argentyńczyk szepcze mu coś do ucha.. Hiszpan zaczyna płakać.. O co może chodzić?
Dziękuję za uwagę, miło było komentować to wspaniałe spotkanie! Barca po raz kolejny pokazała, że jest wielka! 


Z PERSPEKTYWY CRISTIANA ~ 

Siedziałem w szatni i jak najszybciej chciałem ją opuścić. Chciałem się już z nią spotkać.. Minęło tyle lat.. .. Patrzyłem na moich przyjaciół, którzy wiwatowali, tańczyli, śmiali się. Byłem szczęśliwy, owszem. Leo nazwał mnie bohaterem spotkania, ale nie to było dla mnie najważniejsze. Ja już chciałem być obok niej..
- Dzięki chłopaki za mecz, ja już lecę.
Wstając, założyłem torbę treningową na ramie i przybiłem piątkę z Roberto.
- Stary, teraz imprezujemy u Neymara! Gdzie ty zwijasz?! - spojrzałem na niego z szerokim uśmiechem, a ten klepnął się w czoło i zaklną pod nosem. - sory Stary, takie emocje, że przestaje myśleć. 
- Spoko. - zaśmiałem się i podszedłem do drzwi, naciskając na klamkę. Ostatni raz odwróciłem się do kolegów i pomachałem w ich kierunku - lecę, wypijcie moje zdrowie. Visca el Barca!

***

Po niecałych 10 minutach byłem w szpitalu. Wbiegłem do budynku, potrącając po drodze pacjentów, lekarzy, odwiedzających.. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem taki szczęśliwy..
Chciałem skorzystać z windy, ale tak długo zjeżdżała na parter, że postanowiłem wbiec po schodach na piętro, gdzie znajdował się gabinet lekarski.
Zapukałem do drzwi i nie czekając na odpowiedź wszedłem do gabinetu i usiadłem z szerokim uśmiechem na krześle przed biurkiem.
- Ooo, pan Tello.
Lekarz powstał z miejsca i uścisnął mi dłoń. Po chwili znowu usiadł i zaśmiał się patrząc mi w oczy.
- Dlaczego się pan śmieje?
- Podziwiam pana. - spojrzałem na niego z zapytaniem i z tak samo szerokim uśmiechem, jak na samym początku. - niesamowite jest to, że mimo 5 lat, nie przestał pan wierzyć i kochać.
- Od zawsze jest dla mnie najważniejsza.. Nasza miłość została wystawiona na próbę.. Którą przeszła pomyślnie.
Poczułem, jak do oczu zaczynają napływać mi łzy. Lekarz zaśmiał się i podał mi chusteczki.
- Jest pan niesamowity.
- Niech pan nie przesadza. Mogę do niej iść?
Zapytałem z nadzieją, podnosząc się z miejsca.
- Oczywiście. Jest już po badaniach i leży w sali numer 56.
Kiwnąłem głową i pobiegłem się z nią zobaczyć.

***

Bez pukania wszedłem do jej sali. Spała. Uśmiechnąłem się i usiadłem na boku jej łóżka. Pocałowałem ją w czoło i delikatnie ująłem jej dłoń. Poczułem, jak umacnia nasz uścisk i zobaczyłem, że patrzy na mnie z szerokim uśmiechem.
- Jesteś..
- Zawsze byłem Skarbie. - nie potrafiłem opanować emocji i rozpłakałem się. Ona cicho się zaśmiała i otarła moje łzy. - minęło tyle lat..
- I przez te lata mnie nie opuściłeś.
- To się nazywa prawdziwa miłość Kochanie.
- Musimy ten stracony czas nadrobić.
Zaśmiała się o mocno mnie objęła. Niesamowite, że tyle w niej siły i pozytywnej energii.
- Przed nami całe życie, które razem spędzimy.
- Nie ma innej opcji.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nic się nie zmieniła przez te pięć lat.. Poczułem, jak mnie całuje. Brakowało mi tego, ale wytrwale wierzyłem, że czas, kiedy będziemy razem nadejdzie szybciej, niż się tego spodziewam.
Był to idealny moment na to, by zadać te najważniejszy pytanie w życiu. Uwolniłem się z jej uścisku i wyjąłem z kieszonki kurtki czerwone pudełeczko. Ponownie na nią spojrzałem. Promieniała z uśmiechem na buzi. Odwzajemniłem to i klęknąłem przed jej łóżkiem, trzymając jej prawą dłoń.
- Elizabeth.. Wyjdziesz za mnie?
- Tak, tak, tak, tak, tak, tak, TAK!
Krzyknęła niemalże na cały szpital i prawie wyskakując z łóżka, zawiesiła mi się na szyi, po której mnie całowała.
- Wiedz, że warto było czekać tyle lat, na usłyszenie odpowiedzi.
- Wiedz, że zawsze dzięki tobie wierzyłam, że kiedyś będę szczęśliwa.
Połączyliśmy się w namiętnym pocałunku i następnie pogrążyliśmy się w rozmowie. Musiałem jej opowiedzieć, co działo się w trakcie pięciu lat.

~ Z PERSPEKTYWY ELIZABETH ~ 


Co się działo przez te 5 lat?
Umarłam.
Ale jak zdążyliście zauważyć, żyję. Odeszłam na parę minut. Lekarzom udało się mnie reanimować, ale ze względu na siłę i dawkę środku, który został mi podany przez Rodrigo, zapadłam w śpiączkę.
Dziś, dane mi było wybudzić się. Przepadło mi 5 lat życia, które teraz zamierzam nadrobić, u boku Cristaina.
Co wydarzyło się w tym czasie?
Antonella urodziła syna i nazwała go Thiago. Maluch ma już 2 latka.
Barca trzy razy wygrała Ligę Mistrzów, w tym raz z rzędu. Nigdy, żaden zespół w historii tego nie dokonał.
Tello zdobył w tym roku Złotą Piłkę. Byłam niesamowicie dumna i równocześnie żałowałam, że nie było mnie przy nim, w tak ważnym życiowym momencie.
Guardiola wrócił na ławkę trenerską FC Barcelony.
Trzy lata temu, w Barcelonie na święta spadł śnieg. Nie mogłam w to uwierzyć.
A co w tym wszystkim najpiękniejsze?
Cristian mnie nie opuścił. Przez te 5 lat czuwał przy moim łóżku. Rozmawiał ze mną, opowiadał jak tam mecze, życie.. Wierzył, że się wybudzę.
Na tym polega siła miłości.
Mam ogromne szczęście, mając go u swego boku.
Zaczynam nowe życie. Teraz już na 101% w moim życiu nie ma już strachu. Mój strach odszedł razem ze śmiercią Rodrigo.

________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Ale zdziwko, co :D?
Wszyscy myśleliście, że umarła ;3
Taki efekt chciałam uzyskać < 333

Dziękuję, że czytaliście tego bloga, że komentowaliście i wyczekiwaliście rozdziałów ♥

Może to głupie, ale cieszę się, że udało mi się wywołać łzy, podczas czytania przez was rozdziałów :D
Dla mnie to znak, że zrobiłam.. Może nie kawał, ale kawałEK dobrej roboty xd

Jeszcze raz wszystkim bardzo serdecznie dziękuję i do zobaczenia na kolejnych blogach ♥

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział Piąty

Obudziły mnie promienie słońca, które wpadały przez okno w łazience. W ŁAZIENCE.. Znowu to zrobiłam. Podniosłam się z zimnej posadzki i spojrzałam na swoje nadgarstki. Całe czerwone od zaschniętej krwi. Zacisnęłam wargi i oczy, powstrzymując płacz. Powoli podeszłam do umywalki i schłodziłam rany po cieciach żyletki zimną wodą. Robiłam to powoli, ponieważ odczuwałam ból. Machinalnie podniosłam głowę i spojrzałam w lustro. Spojrzałam na siebie i z przerażeniem zrobiłam parę kroków wstecz, zasłaniając usta dłonią i wybuchając płaczem. Nie potrafiłam znieść widoku swojej przegranej twarzy. Osunęłam się na podłogę i zwinęłam się w kłębek w rogu pomieszczenia. Oplotłam ręce wokół kolan i palcami szczypałam się w przed ramiona. Jak to możliwe, że Rodrigo robił ze mną co chciał? Dlaczego ja nigdy nie potrafiłam mu się postawić? Dlaczego nigdy nie poprosiłam nikogo o pomoc? Dlaczego zmagałam się z tym wszystkim sama? Mam rodzinę, przyjaciół.. Przecież to wszystko mogło się już dawno skończyć, a Rodrigo gniłby w więzieniu..
Podniosłam głowę i wzrok skierowałam ku suficie, głęboko i powoli oddychając. Ponownie podniosłam się z podłogi i spojrzałam w lustro. Jakiś czas się sobie przyglądałam.
- Nienawidzę swojego odbicia..
Wyszeptałam i chwyciłam za ramy lustra i z dużą siłą uderzyłam nim o kafelki. Rozpadło się na setki małych kawałeczków. Łzy cały czas ciekły po moich policzkach. Powoli opuściłam łazienkę i usłyszałam, jak ktoś wbiega do mojego pokoju.
- Liza! - Antonella wzięła mnie w swoje ramiona i mocno do siebie przytuliła. Nie odwzajemniłam uścisku, ponieważ na moich rękach była krew, a nie chciałam jej nią poplamić. Odsunęła mnie od siebie i ujęła moją przerażoną twarz w dłonie. Patrzyła na mnie, a jej oczy ledwo powstrzymywały łzy. - co się dzieje Perełko? Dlaczego płaczesz?
Pocałowała mnie a ja usiadłam na łóżku zaciągając rękawy. Antonella spojrzała w sufit i otarła łzy. Podeszła do mnie i odsłoniła moje pocięte ręce. Spojrzała na mnie z przerażeniem i ponownie do siebie przytuliła.
- Anto..- wyszeptałam resztkami sił, a ta spojrzała mi w oczy. - chce umrzeć..
- Nie mów tak.
Jeszcze bardziej się rozpłakała i położyła moją głowę na swoim ramieniu.

~ * ~

Był chłody (jak na Barcelonę) listopadowy poranek. Piłkarze Barcy rozpoczynali właśnie trening, na który udałam się wraz z Antonellą do Ciutat Esportiva. Siostra zawinęła mi oba nadgarstki i pomogła w ubierze górnej części garderoby, ponieważ ból, jaki był spowodowany ranami po cięciach, cały czas dawał o sobie znać. Usiadłyśmy na trybunach i z sztucznym uśmiechem powitałyśmy piłkarzy na rozgrzewce. Gdy mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Cristiana, poczułam przyjemne ciepło i bezpieczeństwo. Nie mogłam się doczekać, jak weźmie mnie w swoje ramiona i powita czułym pocałunkiem.
W ośrodku treningowym było wielu kibiców, oglądających swoich ulubieńców, ponieważ dzisiejszy trening był treningiem otwartym. Czułam się cały czas obserwowana. Psycholog powiedział, że to normalne. Jednak nie dla mnie. Ja ewidentnie czułam na sobie czyiś wzrok. Nerwowo rozglądałam się wokół siebie, obserwując skupionych na treningu kibiców. Wreszcie zobaczyłam to, czego się obawiałam.
- Jezu..
Wyjąkałam i zasłoniłam dłonią usta. Rodrigo siedział niemalże obok mnie. Miał czapkę na głowie i zasłaniał się gazetą, którą czytał. Myślał, że go nie widzę. Jednak po jakimś czasie opuścił gazetę i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnął się i pokazał na zegarek. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale wiedziałam, że nic dobrego.
Odwróciłam się w kierunku siostry i mocno chwyciłam ją za ramię.
- Lizka, dlaczego ty znowu płaczesz?
- Anto.. On tu jest..
Wyszeptałam, wycierając łzy.
- Co? Kto?
Przysunęła się do mnie i objęła ramieniem.
- Rodrigo..
- Niemożliwe.. Nie wpuściliby go.. Jest poszukiwany.. Wszędzie wisi jego zdjęcie..
- On tu jest..
Nie dawałam za wygraną, wiem co widziałam.
- Gdzie jest?
Odwróciłam głowę w kierunku miejsca, gdzie widziałam swojego prześladowcę. Otworzyłam szerzej oczy z przerażenia i delikatnie poderwałam się z miejsca.
- Gdzie on jest? Przed chwilą tam siedział..
Antonella przytuliła mnie siebie i uspokajała szeptem.
- Skarbie.. Musiało Ci się przewidzieć..
Ponowie spojrzałam w tamto miejsce. Było puste. On jest nieprzewidywalny.. Gdzie teraz jest?

~ * ~

Po treningu czekałyśmy na chłopaków na parkingu. Ten dzień mieliśmy spędzić w czwórkę. Najpierw wspólny obiad w Senator Barcelona Spa Hotel, następnie spacer po ogrodach Gaudiego i kolacja u nas. Cieszyłam się na ten dzień. Modliłam się, by Leo i Cristian pośpieszyli się i opuścili już ośrodek. Chciałam zapomnieć o widoku Rodrigo na treningu.
Co miało znaczyć to, że pokazał mi z tym swoim okrutnym uśmiechem na swój zegarek? Niewątpliwie, że chodzi o czas.. Czyli moje dni są policzone?
- Bu!
Wzdrygnęłam się, gdy Tello przytulił mnie to tyłu i wystraszył. Odwrócił się do mnie i delikatnie pocałował na powitanie. Na początku na mojej twarzy malował się strach, ale gdy zatopiłam się w jego ciemnych, radosnych oczach, zapomniałam o strachu i szeroko się uśmiechnęłam.
- Nawet nie wiesz, jak tęskniłam.
Mocno owinęłam ręce wokół jego szyi i pocałowałam go w policzek. Zaśmiał się i zakręcił mną parę razy. 
- Ja bardziej. Nie kłóć się! 
Dodał, gdy nabierałam powietrza w usta.
- Kocham Cię. 
- Ja ba..
- Ja bardziej. Nie kłoć się. 
Uśmiechnęliśmy się do siebie i chwyciliśmy się za ręce. Spojrzeliśmy sobie w oczy i ruszyliśmy w kierunku Leo i Antonelli. Poczułam na sobie pełen obaw wzrok siostry, ale kiedy uśmiechnęłam się do niej, natychmiast to odwzajemniła i wypuściła powietrze.
- To co, jedziemy?
Leo rozłożył ręce i po chwili objął Antonelle w pasie. 
- Jasne. Nie ma na co czekać, zaraz mamy rezerwację. 
Uśmiechnęłam się do reszty moich towarzyszy i ruszyłam w kierunku samochodu Cristiana. Poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. 
- Skarbie, wszystko gra?
Moja siostra zawsze się o mnie martwiła. Nawet wtedy, gdy widzi uśmiech na mojej buzi. 
- Już tak. 
Pocałowałam ją w policzek i spojrzałam w oczy. Uśmiechnęła się i ścisnęła moją dłoń, wracając do Leo.
Dzień, jaki razem spędziliśmy, był jednym z najcudowniejszych w moim życiu. Cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Leo i Cristian nie mieli spokoju, cały czas fani prosili o zdjęcia i autografy. Mimo to, zabawa była cudowna. Razem z Cristainem po obiedzie, goniliśmy się po ogrodach Gaudiego. Wpadaliśmy na różnych ludzi, przeskakiwaliśmy co trzy schodki, zagadywaliśmy turystów. Było pięknie. Na kolacji Leo rzucał ziarenkami groszku i kukurydzy w Cristiana, a ten łapał wszystko do ust. Było niezwykle zabawnie. Antonella była tą, która pilnowała i ogarniała nas, kiedy przeginaliśmy. Na przykład wtedy, gdy policjant chciał wlepić Leo i Cristianowi mandaty, za przebieganie trzy razy pod rząd przez jezdnie, w niedozwolonym miejscu. Wtedy moja siostrzyczka się wkurzyła i zrobiła im kazanie, jacy to oni są nieodpowiedzialni. Leo na szczęście załagodził sytuacje namiętnie przepraszając małżonkę. Później już w czwórkę łamaliśmy różnorakie przepisy drogowe, czy jakie tam jeszcze są. Liczyła się dobra zabawa. 
- Podobał Ci się dzisiejszy dzień?
Zapytał mnie Cristian, kładąc się koło mnie w łóżku. Objął mnie ramieniem, a ja spojrzałam mu w oczy i pocałowałam w nos.
- Było lepiej, niż sobie wyobrażałam. 
Przytuliłam się do niego, kładąc się na jego klatce piersiowej. Gładził mnie po głowie, przeczesując palcami moje włosy. 
- Zaraz będę musiał lecieć. 
- Zostań. 
Wtuliłam się w niego i spojrzałam w jego czekoladowe oczy, tak jak małe dziecko, gdy widzi swoją ulubioną czekoladę na wystawie w sklepie. 
- Myślisz, że Leo i Antonella nie będą mieli nic przeciwko? 
- Coś ty!
Podniosłam się i poczochrałam mu włosy. 
- W takim razie zostanę.
Pisnęłam ze szczęścia i wstając, klasnęłam w dłonie.
- Idę im powiedzieć.
Puściłam mu całusa i wybiegłam z pomieszczenia. Jak co wieczór, siedzieli w salonie. 
- Anto, Leo. - wcisnęłam się pomiędzy ich i objęłam ramionami. - czy nie macie nic przeciwko, by Cris został na noc?
Zapytałam z szerokim uśmiechem wpatrując się raz w Leo i raz w Antonellę. Ich miny były boskie. 
- Oczywiście.. Cieszę się, że dzięki niemu przestajesz się bać bliskości mężczyzn.
Siostra przytuliła mnie i pocałowała w czubek głowy. Tylko się uśmiechnęłam i zwróciłam do jej męża.
- A ty Leo? Nie masz nic przeciwko? 
- Twój pokój, twoje łóżko. Cris będzie spał z tobą, a nie ze mną.
Zaśmiał się i puścił mi oczko. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek. Szybko wstałam i wbiegłam do pokoju tanecznym krokiem, następnie wskakując do łóżka.
- Zoooostajesz!
Ponownie się w niego wtuliłam i się zaśmiałam. Cristian zrobił to samo. 
- Radość, jak u małego dziecka, które spędziło cały dzień w wesołym miasteczku. 
Pocałował mnie w czoło, a ja spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Właśnie przy tobie się tak czuję. 
Uśmiechnął się i namiętnie mnie pocałował. Przerwał, ponieważ usłyszał wibracje mojego telefonu na nocnym stoliczku. Spojrzeliśmy po sobie, ponieważ oboje przeczuwaliśmy, kto napisał. Podniósł się i wyciągną się po telefon. Odblokował go i odczytał wiadomość. Ja tylko trzymałam go za dłoń i błądziłam wzrokiem po pokoju.
- Zabije gnoja.. 
Wycedził przez zęby ściskając w dłoni mój telefon. 
- Co napisał?
Zapytałam szeptem w obawie, że Rodrigo mnie usłyszy.
- Nie ważne, nie myśl o nim.
Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. W ostatniej chwili spojrzałam na ekran swojego telefonu, gdzie widniała jeszcze jego wiadomość.
'Cudowne spotkanie w Ciutat Esportiva. Pewnie się zastanawiasz, co oznaczał mój zegarek.. Oznacza to, że do naszego spotkania zostały godziny. Śpij dobrze Perełko. I zapamiętaj jedno - Tello mi się nie odbierze. Jesteś moją własnością'.
- Widziałam go na treningu..
Starałam się nie płakać, ale na myśl o nim, łzy same cisnęły mi się do oczu. Cris chwycił mnie za ramiona i spojrzał na mnie z troską. 
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
Przejechał kciukiem po moim policzku, tym samym ocierając pojedynczo spływającą łzę. 
- Nie chciałam o tym myśleć.. 
- Ale wtedy wezwano by ochronę.. Złapali by go..
- Nie złapali by.. Jest poszukiwany, jego zdjęcie jest znane każdemu Katalończykowi, a jednak wszedł na teren Ciutat Esportiva.. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych, jest niezwykle przebiegły.. Nieobliczalny.
Mówiąc to, wbijałam paznokcie w plecy Tello i coraz mocniej przytulałam się w jego silne, jak i bezpieczne dla mnie ramiona. 
- Przy mnie nic Ci nie grozi.. 
Uspakajał mnie szeptem, ja jednak swoje wiem. 
- Jest gorszy od seryjnych morderców. - milczał. Po chwili spojrzałam mu w oczy. Płakał. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie i powoli pocałowałam. - dziękuję, że jesteś.
Ponownie milczał, ale ściskał moje dłonie, powstrzymując mruganiem napływ łez. Minęło parę sekund, gdy jego wzrok skierował się na moje nadgarstki.
- Dlaczego masz je zawinięte bandażami?
Zapytał delikatnie zdejmując opatrunki. Nerwowo wypuściłam powietrze, będąc jednocześnie zła na siebie, że nie dopilnowałam, by moja bluza się nie podwinęła. Gdy zobaczył moje rany, jeszcze bardziej posmutniał i złożył na nich pocałunki. 
Noc była koszmarna. Znowu męczyły mnie te sny. Jedynym plusem tego wszystkiego, była obecność Cristiana, który w środku nocy budził się równio ze mną, by uspokoić mój płacz. Od godziny 04:00 mogłam spokojnie spać. Byłam wtulona w Cristiana, który czuwał nade mną, aż spokojnie zasnę. Czasami nie zdaję sobie sprawy, jakie mam szczęście, że mam go obok. 

~ * ~

PODKŁAD MUZYCZNY

Minęły dwa dni, które spędziłam z Cristianem. Robił wszystko, bym nie myślała o swoim prześladowcy. Zabierał mnie do kina, na spacery, na obiady, kolacje, na treningi, a tak ogólniej mówiąc - wszędzie, gdzie tylko mógł. Szykowałam się właśnie na mecz Barcy z Elche, na Camp Nou. Tradycyjnie ubrałam koszulkę z numerem swojego chłopaka, ulubione jeansy i czerwone trampki. Na nadgarstkach miałam mnóstwo bransoletek, by nie było widać moich blizn. Przez ten czas, Rodrigo się nie odezwał. Ale to jeszcze bardziej mnie niepokoiło, niż jego smsy.
Byłam właśnie w drodze na Camp Nou. Jechałam razem z Antonellą i Shakirą. Atmosfera jaka pionowała podczas jazy, była cudowna. Shakira obgadywała Gerard i śmiała się z niego, ponieważ zaczął lunatykować i nieświadomie postanowił umyć naczynia, budząc się tym samym w kuchni, wycierając talerze.
Droga na stadion zajęła nam niecałe 10 minut. W pośpiechu udałyśmy się do loży VIP, gdzie czekała Anna, Nuria i Daniella. Wspólnie wyczekiwałyśmy wyjścia naszej ukochanej drużyny, a gdy to już nastąpiło, odśpiewałyśmy razem z kibicami i piłkarzami hymn Blaugrany. Całą pierwszą połowę przegadałam z żoną Iniesty. Jest niesamowicie miłą i sympatyczną osobą. Nie zauważyłyśmy tym samym bramki Gerarda, którą zadedykował Shakirze. Na szczęście krzyki Kolumbijki pomógł się nam opamiętać i na drugą połowę byłyśmy skupione jak na meczu z Realem Madryt.
Ostateczny wynik spotkania, to 4:0 dla Katalończyków. Strzelcami bramek był Gerard, Neymar, Leo i Xavi. Cristian zanotował dziś asystę i 20 minut gry na boisku.
Po meczu, jak zwykle umówiliśmy się na parkingu. Ponownie byłam pochłonięta rozmową z Anną, że nie zauważyłyśmy znudzonego Cristiana w towarzystwie Andresa, którzy na nas czekali.
- No niemożliwe, że nas w końcu zauważyłyście.
Zaśmiał się Andres i przytulił mnie na powitanie.
- Ojej Skarbie..
Anna przewróciła oczami i pocałowała go w policzek.
- Macie jakieś plany na teraz?
Zagadał do nas Andres, spoglądając na Annę.
- Mam wolny dom, ponieważ Leo i Antonella wybierają się na kolację do restauracji i planowaliśmy maraton filmowy. Dołączycie się?
Zapytałam ściskając dłoń Cristiana.
- Nie, nie będziemy wam przeszkadzać.
Anna podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek.
- Bawcie się dobrze.
Iniesta pomachał w naszą stronę i trzymając żonę za rękę, udał się w stronę samochodu.
- No to co, jedziemy do wypożyczali po filmy?
Cristian obrócił mnie, by mieć moją twarz naprzeciw swojej.
- Wiesz co, ty jedź do wypożyczalni, a mnie podrzuć do domu. Ogarnę pokój i zrobię popcorn.
Pocałowałam go w usta, a ten spojrzał na mnie z troską.
- Boję się zostawić Cię samą.
- Kochanie.. Policja nadzoruje nasz dom. Nic mi nie będzie.
Cristian pomyślał chwilę i niechętnie przystał na moją propozycję.
Podrzucił mnie pod dom mojej siostry i sam udał się do wypożyczalni po nasze ulubione filmy.
Włączyłam muzykę i zabrałam się za składanie porozwalanych po pokoju ubrań do szafy i ścieleniem łóżka. Minęło 10 minut jak usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiło mnie to, że Cristian tak szybko wrócił z wypożyczalni. Otworzyłam drzwi i natychmiast udałam się do kuchni, ponieważ usłyszałam dźwięk mikrofalówki, który sygnalizował, że popcorn jest gotowy. Otwarłam drzwiczki i usłyszałam za sobą ciężki, jakże znajomy mi oddech.
- Tęskniłaś?
Poczułam, jak łzy wypływają z moich oczu. Powoli obróciłam się w jego stronę i skierowałam swój wzrok na podłogę. Rodrigo..
- Czego chcesz?
Zapytałam szeptem, starając się uspokoić. Chwycił mnie za rękę i nią szarpnął następnie brutalnie łapiąc za mój podbródek, zmuszając mnie do spojrzenia w jego okrutne oczy.
- Czego chcę?.. tego, co do mnie należy. - zaśmiał się i wyciągnął z kieszeni strzykawkę. Spoglądał raz na mnie i raz na przedmiot w prawej dłoni. Zacisnął wargi i potrząsną mną. - dlaczego uciekłaś?! Tak źle Ci ze mną było?! Zawsze o Ciebie dbałem! Miałaś wszystko, czego chciałaś!
Jego gniew narastał i nasze twarze zaczynały dzielić centymetry.
- Zmieniłeś się..
Wyszeptałam i zacisnęłam powieki, w obawie, że zaraz mnie uderzy.
- Ja!? To ty zrobiłaś się niegrzeczna. - Odchrząknął i rozluźnił uścisk. - teraz czeka Cię kara.
Czułam, że zaraz substancja, która znajduje się w strzykawce zostanie przez niego brutalnie wprowadzona do mojego organizmu. 'Teraz albo nigdy', pomyślałam połykając łzy. Zebrałam w sobie całą moją nienawiść do tego człowieka i uderzyłam kolanem w jego kroczę. Usłyszałam przyjemny dla moich uszu jęk i po chwili zobaczyłam składającego się go z bólu na podłodze. Uśmiechnęłam się, ale nie straciłam trzeźwości umysłu i instynktownie chwyciłam za nóż na kuchennym blacie. Już chciałam uciec, ale poczułam, że łapie mnie za nogę. Upadłam na ziemię i wypuściłam z ręki nóż. Zaczęłam płakać i krzyczeć, tym samym wołając o pomoc. Usłyszałam jego śmiech. Przycisnął mnie do ziemi i na mnie usiadł, szykując strzykawkę, do zadania ostatecznego ciosu.
- Lubiłaś nasze zabawy w łóżku i na kanapie w salonie, prawda? Teraz pobawimy się podobnie, tylko ty będziesz w tym czasie półprzytomna. Przyjemność i rozkosz poczujesz, jak się wybudzisz.
Pocałował mnie w usta i zaśmiał się do siebie. Błagałam w duchu, by Cristian już wrócił. Zobaczyłam, że nóż leży w zasięgu mojej prawej dłoni.
- Pożałujesz tego.
Powiedziałam pewniejszym głosem i zrobiłam szybki ruch po nóż, solidnie umieszczając go w okolicy serca Rodrigo. Krzyknął z bólu i wstał, po chwili się przewracając. Nie wierzyłam w to, co teraz zrobiłam. Osunęłam się na podłogę i schowałam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam przeszywający ból w lewej ręce. Podniosłam szybko głowę i wyciągnęłam strzykawkę z ręki. Odsunęłam się do ściany i mocno uciskałam zranione miejsce.
- Ty pożałujesz bardziej..
Wyszeptał resztkami sił i odszedł ze świata żywych. Jednak jego oczy były otwarte i prosto na mnie skierowane. Poczułam, jak odpływam. Traciłam kontakt z rzeczywistością. Ostatnie, co pamiętam, był krzyk Cristiana, gdy wszedł do kuchni.

~ * ~

Ocknęłam się w karetce, ale czułam się tak samo, jak przed stratą przytomności. Jak za mgłą widziałam sylwetkę mojego ukochanego, który ściskał moją dłoń i głową oparty był o moje nosze. Zebrałam w sobie całą siłę, którą obecnie dysponowałam i pogładziłam go po głowie. Natychmiast się podniósł i przez łzy się uśmiechnął, następnie całując mnie w usta.
- Boże, Skarbie.. Jak ja się bałem.. Nie wybaczę sobie tego, że pozwoliłem Ci samej wrócić do domu.. Nienawidzę siebie.. Mogłaś umrzeć..
- Cii.. - uciszałam go, blado się uśmiechając. - spokojnie Kochanie... Co z Rodrigo?
- Nie żyje.
Ponownie się uśmiechnęłam i poczułam, jak po policzkach spływają mi łzy szczęścia.
- Już teraz... Wszystko będzie dobrze. - ścisnęłam jego dłoń i poczułam, że mój czas również jest blisko. - Cris .. Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłeś.. Ten miesiąc .. W którym byliśmy razem, dał mi nadzieję, na lepsze życie .. Pierwszy raz kochałam kogoś, nie czując lęku. Tylko miłość .. Radość, szczęście, spełnienie i niesamowitą radość życia .. Chyba umieram ... Czuję to .. Będę się tobą opiekować, na tamtym świecie .. Kocham Cię .. Zawsze z tobą będę .. Tu .. - bladym uśmiechem położyłam swoją dłoń na jego sercu. Słyszałam, jak zaprzecza.. Ale więcej nie było mi dane usłyszeć, poczuć, zobaczyć..

_____________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

No cóż mogę powiedzieć.. Miało być 6 rozdziałów, ale postanowiłam zakończyć na 5 :)
Teraz tylko mogę zaprosić was na epilog, który powinien pojawić się w końcówce marca, bądź początku kwietnia :)
Liczę na szczere opinie ;*

Do następnego! ;*

środa, 19 lutego 2014

Rozdział Czwarty

~ MIESIĄC PÓŹNIEJ ~ 

- Głupek.
- Odezwała się ta mądrzejsza.
- No raczej! Wiesz, ja nie mam tak głupich pomysłów jak ty.
- No nie mów mi, że suszenie butów w mikrofalówce jest głupie.
- Tello! Słyszysz ty siebie?!
- Nie, ale słyszę najcudowniejszy głos na świecie.
Złapał mnie w tali i namiętnie pocałował. Kiwnęłam głową i szeroko się uśmiechnęłam, na wznak że to koniec naszej kłótni. No ale.. Kto normalny wkłada mokre buty do mikrofalówki? Chyba tylko Bartra, jego najlepszy przyjaciel, byłby w stanie zrobić to samo.
Odwzajemnił uśmiech i chwycił mnie za dłoń, prowadząc do salonu. Usiadł na tapczanie, a ja zajęłam miejsce obok, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Chciałbym by już zawsze tak było..
Przejechał kciukiem po moim policzku patrząc mi w oczy.
- Jak konkretnie?
Odchrząknął i objął mnie ramieniem.
- Każdego ranka budziłby mnie twój piękny uśmiech, kierowany w moją stronę. Każdy posiłek robilibyśmy i spożywalibyśmy wspólnie. Każdy wieczór spędzalibyśmy na cieszeniu się swoją obecnością. Leżąc już w łóżku zasypiając z myślą, że jesteś tu bok mnie.. I tak w kółko.
Pocałował mnie w czubek głowy i załączył telewizor.
- Kocham Cię.
Wyszeptał mu do ucha. Na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Ja Ciebie też.
Ponownie mnie pocałował i przez dłuższą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Tę romantyczną chwilę przerwał dźwięk mojego telefonu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni.
- Boże..
Wyszeptałam i usiadłam na tapczanie, zakrywając dłonią usta. Rodrigo.. Nie odzywał się przez miesiąc. Miałam nadzieję, że dał mi spokój i że pozwolił mi normalnie żyć. Przeliczyłam się.. On nigdy nie odpuści.
- Skarbie, co się dzieje?
Poczułam jak w oczach gromadzą mi się łzy. Przygryzłam dolną warkę i delikatnie odwróciłam się w jego kierunku. Cristian nic nie wiedział o Rodrigo.. I o mojej przeszłości.
Chwycił mnie za dłoń, czym zmusił mnie do tego, bym spojrzała mu w oczy.
- Cristian..
- Jezu, Lizka dlaczego ty płaczesz?
Natychmiast wziął mnie w swoje ramiona i mocno przytulił. Odwzajemniłam uścisk, ponieważ w jego ramionach czułam się bezpiecznie.
- Muszę Ci coś powiedzieć..
Wyszeptałam, ciągle będąc do niego przyklejona. Chwycił mnie za ramiona i delikatnie od siebie odsunął, patrząc mi w oczy.
- Słucham..
Wytarłam łzy i usiadłam na tapczanie po turecku, biorąc do rąk poduszkę i mocno się w nią wtulając.
- Najwyższy czas, byś poznał moją przeszłość.
 Ciągle szeptałam i patrzyłam w podłogę. Cris ścisnął moją dłoń i wyczekiwał mojej historii.
Starałam się powiedzieć wszytko. Opisałam mu każdy dzień związku z Rodrigo.. Powiedziałam mu każdy szczegół. Jak to z każdym dniem strach do jego osoby wzrastał, jak zaczynałam bać się o swoje życie.. Następnie pokazałam mu moje blizny na ciele.. Pokazałam mu jego wiadomości, które mi wysyłał i na końcu tłumaczyłam moje zachowanie w minionym miesiącu.. Cały czas płakałam. W oczach ukochanego również dostrzegłam łzy. Gdy skończyłam mówić ponownie mnie przytulił i gładził mnie po głowie, szepcząc że teraz wszystko będzie dobrze.
- Wiem Cris.. Ale to nie jest takie proste..
Wbiłam paznokcie w jego tors. Na samą myśl o byłym chłopaku, robiło mi się słabo i oblewała mnie fala zimnego potu.
- Spokojnie Skarbie.. Znajdę gnoja i zabije.
- Cristian, to nie ma sensu..
- Nie ma sensu?! Facet gnębi Cię od dłuższego czasu! Nie rozumie po dobroci, to zrozumie w bardziej brutalny sposób.
- Mówisz jak Leo..
- No bo mamy racje.
Przysunął się do mnie i pogładził po policzku.
- Nie macie.. W ogóle.. Skoro Ci o tym powiedziałam, to nie roztrząsajmy tego. To moja przeszłość, chcę o niej zapomnieć.
- Rozumiem. Pomogę Ci, ale najpierw idziemy na policje.
Spojrzałam na niego zdumiona, kiedy powstał z miejsca i poszedł po nasze kurtki. Zerwałam się z miejsca i szarpnęłam go za ramię.
- Cristian! Po pierwsze: policja już zajmuje się tą sprawą. Po drugie: od dwóch miesięcy nikt go nie widział. On tylko grozi, ale jest za wielkim tchórzem, by wyjść ze swojej kryjówki.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Tello aż gotował się ze złości. Spojrzałam na niego łagodnie i mocno się w niego wtuliłam.
- Obiecaj mi coś.
- Wszystko.
- Jeśli znowu się odezwie, to mi o tym powiesz. - przełknęłam głośno ślinę. Nastał moment zawahania. - jak będzie Skarbie?
- Obiecuję..
Powiedziałam to tak, że Cristian ledwo usłyszał moją odpowiedź.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Ponownie nasze spojrzenia się spotkały. Starałam się rozluźnić atmosferę, obdarzając chłopaka uśmiechem. Niestety, bez skutku. Martwił się o mnie.
- Nie mogę Cię strać..
- Nie stracisz.

~ * ~

Resztę dnia spędziłam z Cristianem i Markiem, który wieczorem odwiedził mojego chłopaka. Marc swoją obecnością bardzo rozluźnił panującą wywczas atmosferę. Oboje zapomnieliśmy, chodź na chwilę o Rodrigo.
Do domu wróciłam przed 22:00 i tradycyjnie w salonie czekała na mnie Antonella ze śpiącym na jej kolanach Leo.
- Już jestem!
- Boże, nareszcie!
Antonella delikatnie ściągnęła głowę męża z nóg i ruszyła w moim kierunku z wymalowaną troską na twarzy. Stanęła przede mną i po chwili mocno mnie przytuliła, lekko kręcąc mną w swoich ramionach.
- Anto.. Coś się stało?
- Nie, nic.. Po prostu się o Ciebie martwię.. Policja poinformowała nas, że Rodrigo widziany był w jeden z dzielnic Barcelony..
Serce zabiło mi trzy razy szybciej. Wtuliłam się do siostry, zatrzymując mruganiem napływ łez.
- Spokojnie, nic się nie stanie.
- Wiem, ale boję się o Ciebie.
- Nic mi się nie stanie.
Powtórzyłam z naciskiem, wmawiając to sobie, bo w głębi serca wiedziałam, że nie mam z nim szans. Rodrigo zdolny jest do wszystkiego, jest gotów mnie zabić za to, że od niego odeszłam.
- Pamiętaj.. Jak coś się będzie działo, masz nam powiedzieć.
Ujęła moją twarz w dłoniach i spojrzała na mnie z wyczekiwaniem. Spuściłam wzrok na swoje nogi.
Czego oni wszyscy ode mnie wymagają? Nie chcę się nad sobą dłużej użalać, nie chcę z innymi dzielić się swoimi problemami. Sama daje rade.
- Postaram się. - wymusiłam uśmiech i uwolniłam się z jej uścisku. - idę spać. Dobranoc siostrzyczko.
Pocałowałam ją w policzek i odchodząc, ścisnęłam jej dłoń.
- Śpij spokojnie Perełko.
Szybko zniknęłam w pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rzuciłam telefon na łóżko i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, lecz tym razem zajął mi on więcej czasu niż zwykle. Stałam pod strumieniem zimnej wody z zamkniętymi oczami, katując się wspomnieniami związanymi z Rodrigo. Nie chciałam o nim myśleć, ale to nie było takie proste.. Dzisiejszego dnia za dużo o nim mówiłam i słyszałam.
Po godzinie opuściłam łazienkę, rzucając się na łózko i układając się do snu. Instynktownie chwyciłam za telefon i sprawdziłam, czy nie mam wiadomości od Cristiana. Nie wiem dlaczego dziś wszystko jest przeciwko mnie.. Kolejna wiadomość od Rodrigo.. Ta sama treść, co popołudniu.
"Za niedługo się spotkamy".
Mimowolnie z moich oczu popłynęły łzy. Wytarłam oczy i nos do kołdry, spoglądając w okno. Po chwili zdecydowałam się napisać do mojego psychologa z prośbą o spotkanie. Czułam się strasznie bezsilna. Nie dałam rady już walczyć z wydarzeniami dzisiejszego dnia. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki na spotkanie z moją przyjaciółką, którą skromnie nazywałam "żyletką".

________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Rozdział do najdłuższych nie należy, ale najkrótszy też nie jest :)
Mam nadzieję, że mnie za niego nie zabijecie xd od tego rozdziału cała akcja się zaczyna :)
Zostały już tylko dwa i epilog :)

CITY - BARCA! 0:2! ♥
No piękny mecz :3

Do następnego! ;*

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział Trzeci

Minął tydzień od mojej wizyty u psychologa, jak i tydzień od ostatniego sms-a od Rodrigo. Nie mówiłam Antonelli, nie mówiłam Leo, nie mówiłam nikomu. Zostawiłam to dla siebie. Przez ten cały tydzień siedziałam w domu. Przez rozmowę z psychologiem te wspomnienia wracały, każdego dnia przed snem. Gdziekolwiek położyłam dłoń na swoim ciele, przypominało mi się, z jaką przyjemnością tworzył arcydzieła na mnie nożem, na swojej ofierze. Robiłam wszystko, by zapomnieć, ale nie potrafiłam.
- Eliza za godzinę musimy być na terapii..
Wzdrygnęłam się, słysząc głos siostry za drzwiami pokoju.
- Jasne!
Odkrzyknęłam i zwinęłam się w "kulkę" na swoim łóżku.
"Musisz być silna, musisz być silna, MUSISZ BYĆ SILNA.. Dla Antonelli.. DLA SIEBIE".
Powtarzałam te słowa w głowie przez parę minut. W końcu zaczęły do mnie docierać i wyszłam z łóżka, kierując się w stronę łazienki, którą miałam w pokoju. Wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się i po 30 minutach byłam gotowa do wyjścia. Nie widziałam się w lustrze, postanowiłam w nie nie spoglądać. Muszę być silna, a jeśli spojrzę na swoje odbicie w lustrze, zobaczę osobę, która przegrywa z życiem, która boi się poddać walce o jego lepszy ciąg dalszy. Postanowiłam być kimś innym, postanowiłam być kimś, kto nie boi się niczego, nie boi się ryzyka, nie boi się "grać dalej"... Ale wiem, że wystarczy jedno spojrzenie na swoje odbicie i pęknę. Moje odbicie, moje ciało.. Ono za dużo pamięta.
Wyszłam z pokoju z uśmiechem na buzi. Udałam się w kierunku salonu, gdzie siedziała moja siostra ze szwagrem.
- Jedziemy?
Zapytałam, zaplatając ręce wokół jej szyi, następnie całując ją w policzek. Antonella odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie ze zdziwieniem, które później przekształciło się w zachwyt.
- Kiedy tylko chcesz Perełko!
Wstała klaszcząc w dłonie. Odpowiedziałam szerokim uśmiechem i zrobiłam krok w kierunku wyjścia.
- Teraz. Bo się jeszcze spóźnimy.
Leo aż zakrztusił się swoją kawą. Nie dziwię mu się, pewnie oboje się zastanawiają "kim jestem i co zrobiłam z Elizabeth". Zaśmiałam się i poklepałam go po ramieniu.
- Spokojnie Leo, nie pij tak szybko, bo się jeszcze zakrztusisz.
Pokręcił głową cicho się śmiejąc. Wstał, puścił mi oczko i udał się do kuchni.

~ * ~

Terapia trwała już 40 minut, wygrywałam walkę z samą sobą. Przez cały czas byłam silna, nie uroniłam ani jednej łzy. Psycholog był ze mnie dumny.
- Elizabeth, jestem na prawdę szczęśliwy, widząc twoje podejście do leczenia i do życia. Porównując to, co było dzień temu, to mamy polepszenie w stu procentach.
Uśmiechnął się i położył rękę na moim ramieniu. Dotyk mężczyzny nadal był dla mnie, jak "dotyk" ognia, ale nie okazywałam tego. Obiecałam sobie byś silna.
- Po prostu postanowiłam zawalczyć o nowe, lepsze życie.
Uśmiechnęłam się i również byłam z siebie dumna, że potrafię sama, bez przymusu wypowiedzieć te słowa. Lekarz klasnął w dłonie i spojrzał mi w oczy.
- Elizabeth.. Jesteś gotowa, by otworzyć się na ludzi? Czuję, że nie, ale..
- Źle pan czuje.
Mężczyzna spojrzał na mnie z otwartą buzią, która później rozpromieniła się w uśmiechu.
- W takim razie spróbuj wyjść, spędzić czas z przyjaciółmi.. Wiesz, że oni Ci zawsze pomogą i że zawsze możesz na nich liczyć.
- Wiem. Są wspaniali.
Niesamowite, jak szybko zmienia się moje podejście. Wierzę, że z tego wyjdę, że nauczę się normalnie żyć z tymi wspomnieniami.
- No cóż. - lekarz wstał i przeszedł się po gabinecie. - w takim razie na dziś koniec. Widzimy się w przyszłym tygodniu.
Uścisnęliśmy swoje dłonie i wyszłam na korytarz, gdzie czekała Antonella. Tak jak ostatnio, teraz ona siedziała chwilę w gabinecie mojego psychologa, który przekazywał jej informacje, na temat postępu mojej terapii. Wychodząc z gabinetu, moim oczom ukazał się plakat, a na nim takie słowa:
"Możesz być największy,
Możesz być najlepszy,
Możesz być king kongiem, walącym się w klatkę piersiową,

Możesz zdobyć świat,

Możesz wygrać wojnę,

Możesz rozmawiać z Bogiem, iść walić w Jego drzwi,
Możesz podnieść w górę swoje ręce,
Możesz wygrać walkę z czasem,
Możesz przenosić góry,
Możesz rozbijać kamienie,
Możesz być mistrzem,
Nie czekaj na szczęście,
Poświęć się, a uda Ci się odnaleźć siebie".
Podsumowując: Możesz być kim chcesz. Niesamowicie zmotywowały mnie te słowa. Niesamowity jest ten dzień, dzień w którym staje się tym, kim tylko zechcę.

~ * ~

Całą powrotną drogę śmiałyśmy się i wspominałyśmy czasy, gdy mieszkałyśmy w Argentynie. Antonella opowiadała mi, jak to było, gdy rodzice mnie adoptowali, jak poznała się z Leo, jak mnie z nim poznała i wiele innych. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spędziłyśmy tak miło razem czas.
Weszłyśmy do domu, zanosząc się od śmiechu, bo Antonella opowiadała mi różne epizody, z Leo w roli głównej. Nie potrafiłam się opanować, gdy widziałam szwagra w salonie.
- A wam co tak wesoło?
Zapytał zdumiony, łapiąc za torbę treningową.
- Nic, nic Skarbie. - Anronella pocałowała męża w policzek i puściła mi oczko. - Będziemy dziś na meczu.
Odsłoniła w szerokim uśmiechu białe zęby, na co Leo po raz kolejny ze zdumieniem po nas spojrzał.
- Na prawdę? Cieszę się. - odpowiedział, szeroko się uśmiechając. - nie poznaję Cię.
Jeszcze szerzej się uśmiechnął i puścił mi oczko.
- To chyba dobrze, prawda?
Zapytałam z delikatnym uśmiechem.
- Bardzo. - znowu się uśmiechnął i objął naszą dwójkę. Przeszedł mnie dreszcz, ale zwracałam na niego uwagi. - o której się zjawicie?
- Za dwie godziny.
Antonella namiętnie pocałowała męża, a ja zasłoniłam oczy. Zaśmialiśmy się w trójkę i następnie Leo opuścił dom, udając się na stadion, na którym za dwie i pół godziny, razem z FC Barceloną, rozegra mecz z Realem Sociedad.
~ * ~
- Lizkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Słyszałam głos dobijającej się siostry do mojego pokoju.
- Wariatko! Wystarczy nacisnąć na klamkę, a nie jak opętana walić pięściami w nowe drzwi! Przypominam Ci, że nie tak dawno Leo tamte wyważył.
Pokazałam siostrze język, gdy weszła do mojego pokoju. Przewróciła oczami i również mi go pokazała.
- Chcę Cię tylko poinformować, że zaraz jedziemy.
Stanęła na baczność, chowając dłonie za plecami. Wyglądała bardzo uroczo. Podeszłam do niej i pocałowałam ją w nos i mono przytuliłam.
- Kocham Cię.
Po chwili poczułam, że również mnie przytula i całuje w czubek głowy.
- Ja Ciebie też, ale to nie znaczy, że będę na Ciebie czekać!
Powiedziała, popychając mnie na łóżko. Usiadłam i obie się zaśmiałyśmy.
- No dobrze.. Tylko potrzebuję pomocy. - Antonella usiadła na łóżku, a ja z niego wstałam, podchodząc do szafy. Wyciągnęłam z niej koszulkę Tello z numerem 20 i spojrzałam jej w oczy. - myślisz, że mogę w niej pójść?
Antonella uśmiechnęła się i podeszła do mnie, bawiąc się moimi włosami, które opadały mi na ramiona.
- Myślę, że powinnaś. Jest w pierwszym składzie na dzisiejszy mecz i przyda mu się twoje wsparcie.
Pocałowała mnie w policzek i udała się w kierunku drzwi.
- Będę czekać w samochodzie, ponieważ Daniella już przyjechała.
Skinęłam głową i szybko zmieniłam czarną koszulkę, na trykot FC Barcelony, z nazwiskiem Cristiana.

~ * ~

Przez cały mecz z loży VIPów, razem z Daniellą, Shakirą, Bruną i Antonellą, śpiewałyśmy przyśpiewki klubowe, skandowałyśmy imiona każdego z zawodników tak, że chyba cały stadion nas słyszał. Często kierowane były na nas kamery, piłkarze patrzyli na nasz sektor i pokazywali sobie palcami, a za to kibice wykręcali głowy, by zobaczyć, kto tak głośno śpiewa. Shakira wymyśliła nawet piosenkę, którą później śpiewała i uczyła cały nasz sektor. Brakowało mi tego, brakowało mi ich towarzystwa i meczy z wysokości trybun.
Mecz zakończył się wynikiem 6:2. Hattrick Leo i hattrick Cristiana. Byłam niesamowicie dumna z Hiszpana. Po meczu, razem z przyjaciółkami, udałam się do szatni, a raczej przed jej pomieszczenie i czekałyśmy na partnerów/przyjaciół.
Gdy po 20 minutach jako pierwszy wyszedł Andres i Xavi, od razu wyściskali mnie i pytali o samopoczucie. Każdy piłkarz o to pytał, gdy opuszczał szatnię. Zostałam już sama, ponieważ czekałam na Cristiana, który miał w zwyczaju opuszczanie szatni jako jeden z ostatnich, w towarzystwie Bartry.
- To co, idziemy na piwo?
- No ja... Elizabeth?
Cristian aż upuścił torbę treningową na mój widok. Miał szeroko otwartą buzię i patrzył na mnie z radością wymalowaną na twarzy.
- Zamknij buzię stary, bo much nałapiesz.
Powiedział Marc, zamykając przyjacielowi buzię. Zaśmiałam się i podeszłam bliżej chłopaków.
- Gratulacje. Cudowne bramki zdobyłeś.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam mu w oczy.
- Dzięki.. Wiesz, nic specjalnego.
Odpowiedział, drapiąc się za uchem.
- No to ja już lecę. Kiedy indziej się napijemy. Trzymaj się. - Marc przybił grabę z przyjacielem i podszedł w moją stronę. - Cześć Lizka.
Przytulił mnie na pożegnanie i odszedł. Nie wiem kiedy ten lęk do płci przeciwnej mi minie, ale staram jak mogę, by przestać tak na ich bliskość reagować.
- No to.. Masz teraz czas?
Zapytała, poprawiając grzywkę.
- Ale, że.. Chcesz się spotkać?
- Tak.
- Ale, że ze mną?
- Nie, z tym za tobą głuptasie! Jasne, że z tobą.
Zaśmiałam się, a Cristian rozczochrał ręką włosy i nerwowo się zaśmiał.
- Jesteś pewna? Tydzień temu, mówiłaś, że nie możesz..
- Zapomnij o tym, co było tydzień temu.
Puściłam mu oczko i zrobiłam parę kroków w stronę wyjścia.
- Ubrałaś na mecz moją koszulkę.
Zrównał się ze mną krokiem i obdarzył uroczym uśmiechem.
- Tak, postanowiłam Cię wspierać w dzisiejszym meczu.
- Bardzo pomogłaś.
- Wiem. ten hattrick, to moja zasługa.
Zaśmialiśmy się i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- To co.. Na co masz ochotę?
- Wszystko jedno, byle tylko spędzić ten czas z tobą.
Uśmiechnęłam się i ponownie spojrzałam mu w oczy. Czułam się przy nim taka bezpieczna, co było dla mnie nowością.. Od kiedy można się czuć bezpiecznie przy mężczyźnie?
- Spacer?
- Bardzo chętnie.
Udaliśmy się w kierunku jego samochodu. Włożył do niego torbę treningową i ponownie je zamknął. Spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach i wyciągnął dłoń. Nadszedł ten moment zawahania, lęku. Ale po chwili w głowie usłyszałam swoje słowa z rana "musisz być silna.. Dla siebie". Uśmiechnęłam się i ścisnęłam jego dłoń.

~ * ~

Do domu wróciłam późnym wieczorem, ale Leo i Antonella jeszcze nie spali. Leo leżał w salonie, a Antonella leżała na jego klatce piersiowej.
- Jestem!
Krzyknęłam i zajęłam miejsce na kanapie w ich towarzystwie.
- Jak na randce?
Zapytał Leo, głaszcząc żoną po ramieniu.
- Cudownie.
Uśmiechnęłam się do siebie i odczytałam sms-a, którego dostałam od Cristiana.
"Dziękuję za dzisiejszy wieczór ;*".
- No, taką Elizabeth, to ja bardzo lubię!
Zaśmiał się i na mnie spojrzał.
-Taką, czyli jaką?
Zaśmiałam się, odpisując na sms-a.
- Uśmiechniętą.
Puścił mi oczko i przełączył na jakiś mecz.
- Ty bardzo lubisz, ja taką kocham.
Antonella puściła mi buziaka i mocno objęła męża w pasie.
- Ha ha, dobra bo przez was się czerwienię! Lecę spać, bo wykończona jestem.
Wstałam z fotela i udałam się do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i analizowałam dzisiejszy dzień. Czułam, że nic nie jest w stanie popsuć mi humoru.
Usłyszałam dźwięk sms-a, byłam przekonana, że to Cris.
"Szybko znalazłaś sobie chłoptasia. Pamiętaj - OBSERWUJĘ CIĘ, PRZEDE MNĄ NIE UCIEKNIESZ.
Rodrigo
".
W pierwszej chwili miałam ochotę krzyknąć, albo schować się w objęciach Antonelli, ale obiecałam sobie, że będę silna.
"Przez Ciebie upadłam, dzięki niemu się podnoszę".Odpisałam i wysłałam. Poczułam ogromną satysfakcję. Poczułam, że cały strach do jego osoby przechodzi. Zaczynam wygrywać walkę, o nowe, lepsze życie.

_____________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Jesteśmy na półmetku ;) zostały mi jeszcze trzy rozdziały i epilog ;)
Rozdział osobiście mi się podoba, wszystko wyszło tak, jak sobie zaplanowałam :)
Zostawiam go waszej ocenie :)

Do następnego! ;*

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział Drugi

Nie łudź się.. Nie uciekniesz.. Nie uda Ci się.. Jesteś moja.. Tylko moja... MOJA..
Gwałtownie poderwałam się z łóżka i poczułam falę zimnego potu na swoim ciele. Nerwowo rozejrzałam się po pokoju. Upewniłam się, że jestem sama i wzięłam kołdrę z łóżka, zawijając się w nią w kącie. Z tego miejsca miałam obraz całego pokoju, czułam się minimalnie bezpieczniejsza. Spojrzałam na elektryczny zegar, na moim stoliczku nocnym. 03:15. Poczułam, że już nie zasnę. Dlaczego? Bałam się spać, bałam się swoich snów. Po wczorajszej rozmowie z Tello, wróciły te same koszmary, które męczyły mnie w szpitalu.. Nie dam rady o tym zapomnieć.. To zostawiło znamię na mojej psychice, już chyba nigdy nie dam rady komukolwiek zaufać, szczególnie mężczyźnie.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Przestraszyłam się i wyczekiwałam, co się stanie.
- Lizka? Wszystko okey?
Usłyszałam szept swojej siostry. Odetchnęłam i podeszłam otworzyć drzwi.
- Tak, wszystko gra... Dlaczego pytasz?
Uśmiechnęłam się i usiadłam po turecku na swoim łóżku.
- Bo wiesz.. - usiadła naprzeciw mnie, trzymając za rękę. - parę razy krzyknęłaś..
- Przepraszam..  nie chciałam was budzić, po prostu miałam koszmar..
- Nie przepraszaj. - objęła mnie i pocałowała w policzek. Odwzajemniłam uścisk i poczułam się w stu procentach bezpieczna. - to wszystko jest zrozumiałe, po prostu bałam się, że coś się dzieje.
- Nie, nie.. Wszystko gra.
Spojrzałam na nią pewnym wzrokiem i ścisnęłam dłoń.
- Cieszę się. To.. Dobranoc..
Wstała z łóżka i powoli udała się w kierunku drzwi.
- Śpijcie dobrze.. Ja już nie zasnę.
Położyłam się, wypuszczając powietrze i patrząc w sufit. Anto skoczyła na łóżko i położyła się koło mnie.
- W takim razie zostanę z tobą.
Przytuliła się do mnie i obie cicho się zaśmiałyśmy. Ułożyłyśmy się wygodnie w łóżku i rozmawiałyśmy na każdy możliwy temat. Koło godziny piątej zmorzył nas sen i obie prawie równocześnie zasnęłyśmy.

~ * ~
Obudziłam się, a Antonelli nie było już obok. Byłam wyspana, pierwszy raz od dłuższego czasu. Leniwe przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na zegarek. 13:00. Nie chciało mi się wstawać, ale wypadało by pojawić się na drugim śniadaniu i zapytać Leo o samopoczucie po wczorajszym, wysoko wygranym meczu z Malagą (4:0). Poszłam pod prysznic ogarnęłam jakieś ubrania i udałam się do salonu, gdzie moja siostra i szwagier prowadzili dyskusję.
- Załatwiłaś to nie pytając jej o zgodę.
- Zrobiłam to, bo potrzebuje pomocy..
- Ale sama widzisz, że daje sobie radę..
- Ale wiem, że jest jej ciężko..
- W czym komu jest ciężko?
Usiadłam pomiędzy nimi włączając telewizor. Obaj spojrzeli po sobie. Leo podrapał się za uchem, a Anonella objęła mnie ramieniem.
- Kochanie.. Nie bądź na mnie zła.. Ale załatwiłam Ci wizytę u psychologa..
Zatkało mnie.. Wyłączyłam telewizor i z wyrzutem spojrzałam jej w oczy.
- Anto, po co?
- Potrzebujesz pomocy..
- Jak chcesz mi tym pomóc? Psycholog będzie chciał o tym rozmawiać.. A ja chcę o tym zapomnieć.. Jak mam to zrobić, rozmawiając z nim o tym?
Obie patrzyłyśmy sobie w oczy. Leo w tym czasie wstał.
- To ten... Ja będę leciał.. Będę wieczorem.
Pocałował żonę w policzek i opuścił dom. Nadal patrzyłam na siostrę. Ta wypuściła powietrze i przewróciła oczami.
- Eliza.. Ty nawet bez rozmowy nie potrafisz zapomnieć.. Dasz radę.. proszę, chociaż spróbuj.
Potarła dłonią moje ramie i z wyczekiwaniem spojrzała mi w oczy. Zaczynałam się bać, ale postanowiłam zrobić to dla niej i pójść do specjalisty.
- Okey.. Ale robię to dla Ciebie siostrzyczko..
- Zrób to dla siebie. - ponownie na siebie spojrzałyśmy. Przeszły mnie dreszcze. Zaczęłam uciekać wzrokiem po pokoju. - Lizka..
- Okey. Robię to dla siebie.
Niepewnie się uśmiechnęłam.
- Wizytę masz dziś o 16:00. Pójdę z tobą, spokojnie.

~ * ~ 

Siedziałyśmy w prywatnej klinice, w której leczone były problemy i choroby psychiczne. To tu swój gabinet miał jeden z najlepszych specjalistów w Barcelonie. Bałam się. Chociaż można rzec, że strach stał się moim towarzyszem. Na każdym kroku spotykałam coś, co wywoływało u mnie panikę. Coś, co przypominało mi tamten dzień.. Zdawałam sobie sprawę, że będę zmuszona opowiedzieć temu specjaliście mój życiowy horror.
- Anto, ja nie dam rady.
Wyszeptałam chwytając ją za rękę. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- Ej.. Będzie dobrze, słyszysz?
Przytuliła mnie i pocałowała w policzek. Nie dodało mi to pewności siebie. Nadal towarzyszyły mi te same emocje.
"Przecież ten facet mi nie pomoże". Słyszałam takie i podobne głosy w swojej głowie. O niczym innym nie potrafiłam myśleć. Siedziałam na krześle i bezbarwnym wzrokiem wpatrywałam się w ścianę przede mną.
- Następny.
Usłyszałam ciepły głos, którego źródło znajdowało się w gabinecie. Mimo to, serce waliło mi jak oszalałe i poczułam, że ręce nie przestają mi się trząść.
- Jeśli będzie to konieczne, to wejdę tam z tobą.
- Nie, dam radę..
Chciałam udawać silną, ale nie było to proste. Głos mi się załamywał, poprzez łzy, które gromadziły się w moich oczach. Pospiesznie wstałam i weszłam do gabinetu.
- Dzień dobry, proszę usiąść.
Mój psycholog był na pewno po 40-stce. Miał ciemno szare włosy, siedział za biurkiem, ale można było zauważyć, że jest wysoki, na nosie miał okulary i był silnie zbudowany. Na pierwszy rzut oka, wyglądał na groźnego i niegodnego zaufania, ale kiedy się odzywał, jego głos sprawiał wrażenie łagodnego.  Mimo to i tak się bałam. Kiwnęłam głową i usiadałam naprzeciw mężczyzny.
- No.. To może na dobry początek, porozmawiajmy i lepiej się poznajmy.
Ciepło się uśmiechnął i założył nogę na nogę.
Rozmawialiśmy około 20 minut. Cieszyłam się, że nie pytał o przyczynę mojej wizyty.. Niestety.. Musiało do tego dojść.
- Elizabeth.. Wiesz, że musimy porozmawiać o przyczynie twojego przyjścia?
Po ciele przebiegł mnie dreszcz. Zaczęłam uciekać wzrokiem i bawić się palcami u rąk.
- Wiem..
Wyszeptałam i starałam się powstrzymać łzy.
- Więc.. Opowiesz mi?
- Ale na prawdę muszę?
- Muszę wiedzieć, jak Ci pomóc.
Uśmiechał się. Chciał, bym czuła się pewnie.
- Dobrze.. Spróbuję.. - Natychmiast w mojej głowie odtworzył się tamten dzień..
"- Elizabeth! Gdzie ty do cholery jesteś!?
Gdy usłyszałam jego pełen furii głos, wiedziałam czym się to skończy..
- W salonie Kochanie! Coś się stało?

Wbiegł do salonu i na mnie spojrzał. W jego oczach widziałam wściekłość i pożądanie.
- Co się stało? Co się.. STAŁO?! To ja się pytam! Co ty kobieto odwalasz!?

Pierwszy cios... Oberwałam w policzek.. Bolało, ale wiedziałam, że to nic w porównaniu z tym, co mnie jeszcze dziś czeka.
- Skarbie, nie wiem o co Ci chodzi..
Ścisnął moje dłonie w nadgarstkach i z wielką siłą popchnął mnie na ścianę.
- Znowu z tymi Barcelończykami imprezowałaś wczoraj! Przyznaj się!

Kolejny cios, tym razem w drugi policzek. Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
- Tak, wygrali El Clasico.. Prosiłam, byś poszedł ze mną, ale wolałeś pić..
- Nie kłam suko!
Krzyknął mi prosto w twarz.. Patrząc na to wszystko, każdy zadałby mi pytanie.. "Dlaczego ciągle z nim jesteś?" Dlaczego? Odpowiedź jest prosta.. Bałam się odejść.. Wiedziałam co za tym idzie.. Byłam jego własnością.. Nie miałam prawa odchodzić..
- Przecież rozmawialiśmy o tym.. Nie kłamie..
- Któremu do łóżka wskoczyłaś?! MÓW!
- Obiecuję, że z nikim się nie przespałam! Wypiłam parę drinków i wróciłam przed północą do domu.. Widziałeś mnie nawet.. Ale pijany byłeś..

Tym razem dostałam w warkę, z której natychmiast pociekła się krew. 
- Zapamiętaj.. Nigdy nie byłem pijany.. -
wycedził przez zęby i rzucił mnie na kanapę w salonie. - wiesz, że teraz czeka Cię kara? Obiecuję, że nie zapomnisz tego do końca życia.."
 - Często to robił.. Dwa do trzech razy w tygodniu mnie gwałcił.. Z czasem zaczął mnie okaleczać..
Rozpłakałam się jak małe dziecko.
- Spokojnie, jak długo to trwało?
Psycholog trzymał mnie za rękę i podawał mi chusteczkę.
- Niecały miesiąc.. Kiedyś taki nie był.. Nie wiem, co go zmieniło.. - nerwowo wpuściłam powietrze. - brzydzę się sobą.. Brzydzę się swojego ciała.. Wszystko mi o nim przypomina. - podciągnęłam rękawy, na których znajdowały się blizny po cięciu. - nie wytrzymywałam tego i próbowałam się zabić.. ale coś zawsze mnie powstrzymywało, by te cięcia nie były takie głębokie.. - mówiłam szeptem, ponieważ łzy nie pozwoliły mi na głośniejszy ton głosu. Lekarz ścisnął moją dłoń i kiwnął głową. Przełknęłam ślinę i podniosłam koszulkę. - a to zrobił mi on.. - na moim brzuchu znajdowały się wypisane nożem słowa "Jesteś moja. Tylko moja". Wtedy pękłam.. Wybuchnęłam głośnym płaczem. Zwinęłam się na krześle i wypłakiwałam łzy w swoje kolana. Poczułam, że psycholog kładzie dłoń na moim ramieniu.
- Nie.. Nie.. Nie... Proszę mnie... Nie dotykać... - Miałam trzęsący się głos. Lekarz wysłuchał mojej prośby i uspakajał mnie słowami.
- Spokojnie Elizabeth. Pomogę Ci.
- Mi nikt nie pomoże..
Powiedziałam to najciszej, jak tylko mogłam. Poderwałam się z miejsca i zaczęłam opuszczać gabinet.
- Elizabeth?
- Przepraszam, ale mam dość..
Pożegnałam się i wyszłam z gabinetu. Antonella widząc mnie w takim stanie, natychmiast poderwała się z miejsca i mocno do siebie przytuliła.
- Eliza..?
- Spokojnie, po prostu to wszystko wróciło.. - wyszeptałam przez łzy, które ciekły po moich policzkach strumieniami.  - Anto.. Ja nie dam rady już normalnie żyć.. To mnie zniszczyło..
- Damy radę, słyszysz? Damy radę..
Pocałowała mnie parę razy w czubek głowy i mocniej do siebie przytuliła. "Ja i tak wiem lepiej siostrzyczko".

~ * ~

Przed opuszczeniem kliniki, Antonella zamieniła parę zdań z psychologiem, umawiając mnie na terapię. Nie chciałam tego, one będą mi sprawiać więcej bólu, ponieważ będę musiała o tym myśleć.. Nie chcę o tym myśleć.. Chcę zapomnieć o wszystkim! Nie chcę tak żyć..
Całą powrotną drogę do domu przemilczałyśmy. Gdy przekroczyłyśmy jego próg, usłyszałyśmy śmiechy dobiegające z salonu.
- Oo! Patrzcie! Antonella i Elizabeth przyjechały!
Usłyszałam spity głos Fabregasa i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- No cześć pijaku!
Krzyknęłam w jego stronę. Ten pomachał mi i wrócił do salonu.
- Leoo! Leooo!! Twoja żona.. Jest.
Obie się zaśmiałyśmy słysząc składnie Cesca i widząc Leo, który chwiejnym krokiem szedł w kierunku Antonelli.
- O nie, nie, nie Skarbie. Po pierwsze dziś śpisz na kanapie, a po drugie, Cesc śpi z tobą.
- Popieram!
Usłyszałyśmy głos Danielli. Antonella udała się za jej głosem i obie zaraz były w swoich ramionach.
- Cześć!
Krzyknęłam w jej stronę, a ta machnęła mi ręką z uśmiechem na ustach.
- No hej..
Wzdrygnęłam się.
- Cristian? Co ty tu robisz?
- Przyjechałem z Daniellą. Leo i Cesc się cholernie spili w jakimś klubie.. Cesc przez przypadek do niej zadzwonił i z racji tego, że mieszkam nie daleko Fabregasa, Daniella przyszła do mnie i poprosiła mnie o pomoc. No i przywieźliśmy ich tutaj.
Uśmiechnął się i nieśmiało na mnie spojrzał.
- Antonella będzie Ci wdzięczna.
Odpowiedziałam powoli udając się w stronę swojego pokoju.
- Eliza.. Co się z tobą dzieje?
Chwycił mnie za rękę i spojrzał na mnie z troską. Powoli uwolniłam się z uścisku, który nie był silny, ale bolał.
- Nic..
- Nie okłamuj mnie..
- Cris.. Jestem zmęczona..
- Rozumiem.. Ale..
- Nie możemy się spotkać..
- Dlaczego?
Przygryzłam wargę i zaczęłam szybko mrugać powiekami, by zatamować napływ łez.
- Ponieważ nie mogę..
Odwróciłam się na pięcie i weszłam do swojego pokoju. Chwyciłam za telefon, który zostawiłam w domu przed wyjazdem. "Masz 1 nową wiadomość". Nieznany numer, kto jest nadawcą?
"Obserwuję Cię. Przede mną nie uciekniesz.
Rodrigo".


________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

W szybkim tempie pojawia się drugi rozdział ;))
Następny będzie trochę później, ponieważ teraz chcę zakończyć TEGO bloga :)
Mam nadzieję, że rozdział nie jest najgorszy ^^ przepraszam za wszystkie błędy i liczę, że przypadnie on wam do gustu ;))

Do następnego ;*

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział Pierwszy


Dziś wychodzę ze szpitala. Ta cała zaistniała sytuacja, zmieniała mnie i moje dotychczasowe życie nieodwracalnie. Boję się. Boję się ludzi, życia, WSZYSTKIEGO. Stałam się nieufna, zamknięta dla kogokolwiek, strachliwa.. Patrząc w lustro widzę zupełnie inną osobę. Przerażoną, nieobecną wzrokiem, myślami.
Nie chcę opuszczać szpitala. Boję się, co mnie czeka za jego murami.. Zamieszkam z Antonellą i Leo.. Będę zmuszona do przebywania w ich towarzystwie.. W towarzystwie ludzi.. W towarzystwie Leo, w towarzystwie mężczyzny.. Nie ufam im, po tym co zrobił mi Rodrigo..
Leżałam zwinięta w kłębek na swoim szpitalnym łóżku. Usłyszałam pukanie i za chwilę moje drzwi lekko się uchyliły. Natychmiast poderwałam się i otarłam łzę, spływającą po moim policzku.
- Elizabeth? Gotowa?
Antonella. Spojrzała na mnie z troską wymalowaną na twarzy. Patrzyłam na nią, ale nic nie odpowiedziałam. Po chwili spuściłam wzrok na swoje kolana. Poczułam jej dłoń na moim ramieniu.
- Skarbie.. U nas nic Ci nie grozi. - kiwnęłam głową i chwyciłam wstając za moją torbę, która leżała przy łóżku. - jak się czujesz?
- Fatalnie..
Wyszeptałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Podeszła do mnie i mocno przytuliła. W moich oczach ponownie nagromadziły się łzy. Mimowolnie odwzajemniłam uścisk, jednak szybko się z niego wyswobodziłam i wyszłam na korytarz gdzie czekał Leo. Zauważył nas i natychmiast wstał. Podszedł w naszą stronę, co wywołało u mnie panikę. Krzyknęłam i schowałam się za siostrą. Natychmiast w mojej głowie  odtworzyły się sceny z dnia, w którym moje życie zmieniło się w horror. Cały czas krzyczałam, nie potrafiłam odgonić od siebie tych strasznych wspomnień. Osunęłam się na ziemię, zasłoniłam uszy dłońmi i mocno zacisnęłam powieki.
- Skarbie! Spokojnie, nic Ci nie grozi, to tylko Leo!
Antonella trzymała mnie w swoich ramionach i uspokajała szeptem. Leo w tym czasie pobiegł po lekarza, a ten zjawił się w towarzystwie pielęgniarki, która dała mi zastrzyk uspokajający. Po chwili zaczęłam się uspokajać. Antonella posadziła mnie na krześle, na szpitalnym korytarzu i obejmowała mnie ramieniem.
- Panie doktorze, myśli pan, że to dobry pomysł by dziś ją wypisać?
- Tak. To normalne zachowanie kobiet na widok mężczyzny, które przeżyły gwałt. Szczególnie taki gwałt..
Lekarz, pielęgniarka, Antonella, Leo .. Patrzyli na mnie z wyraźną troską. Spojrzałam na Leo.
- Przeprasza za to ..
- Nie przepraszaj. - uśmiechnął się pokrzepiająco i wyciągnął kluczyki z kieszeni. - możemy jechać?
Antonella na mnie spojrzała, a ja kiwnęłam głową i wstałam biorąc siostrę za rękę.


***
~ Z perspektywy Antonelli ~

Przyjechaliśmy do domu i pokazałam siostrze jej pokój. Natychmiast do niego weszła i zamknęła się w nim. Nie potrafiłam do niej dotrzeć, porozmawiać. Pierwszej nocy obudził nas jej krzyk. By do niej wejść, Leo był zmuszony wyważyć drzwi, co bardzo przeraziło Elizabeth. Siedziała w kącie pokoju, ciągle krzycząc, wyszarpując sobie włosy z głowy i dusząc się od łez.
Podobnie wyglądała każda noc po tygodniu od wyjścia ze szpitala. Podobnie, ponieważ z każdym dniem jej płacz stawał się rzadszy, krzyk tracił na sile i przestała wyrywać sobie włosy.
W drugim tygodniu pobytu w naszym domu, wyszła z pokoju i dobrowolnie, usiadła z nami w salonie.
- Cześć.. Co oglądacie?
Mieliśmy włączony telewizor. Leo oglądał powtórkę meczu. Zauważywszy ją, podał jej pilot i uśmiechnął się.
- Mecz.. Same nudy, wybierz co chcesz.
Niepewnie chwyciła za pilot i usiadła koło mnie. Przeleciała wszystkie kanały, ale nic ją nie zainteresowało, więc ponownie przełączyła na wcześniejszy mecz i oddała pilot Messiemu.
- Mecz nie jest nudny.. Możemy oglądać.
Pierwszy raz od tygodnia, na jej buzi pojawił się pewny, chodź delikatny uśmiech. Wymieniliśmy się z Leo radosnymi spojrzeniami. Odwrócił się w stronę telewizora, a ja przytuliłam do siebie siostrę.
- Jak się czujesz?
Podniosła głowę i spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Dziękuję, bardzo dobrze.
Uśmiechnęłam się i przejechałam dłonią po jej włosach.
- Czujesz się na siłach, by gdziekolwiek wyjść?
Wzdrygnęła się. Nie odpowiedziała, więc postanowiłam nie drążyć tematu. Po chwili jednak dostałam odpowiedź.
- Myślę, że tak.
Gdy Leo usłyszał odpowiedź, natychmiast się odwrócił.
- Na prawdę? Chciałabyś pójść dziś ze mną na trening? Chłopaki się za tobą stęsknili..
Spojrzałam na męża groźnym wzrokiem. Elizabeth ponownie się uśmiechnęła.
- Jasne. Dobry pomysł. Nie widzę sensu, by całe życie przesiedzieć w pokoju..
Leo dyskretnie pokazał mi język, a ja szeroko się uśmiechnęłam i pocałowałam siostrę w czoło.
- Cieszę się Myszko. Będę Ci towarzyszyć na trybunach.

~ * ~
~ Z perspektywy Elizabeth ~ 

Siedziałyśmy na trybunach Camp Nou w towarzystwie Danielli, przyjaciółki Anto. Nie przepadałam za nią, ale dla Antonelli postanowiłam znosić jej towarzystwo. Nikt nie wiedział, dlaczego tak na prawdę byłam w szpitalu.. Prosiłam o dyskrecję, dlatego piłkarzom, których interesował mój stan zdrowia, powiedzieli że miałam wypadek samochodowy.
Antonella trzymała moją dłoń i była pochłonięta rozmową z partnerką Fabregasa. Ja starałam się skupić na gierce, która była rozgrywana przez zawodników Dumy Katalonii. Niestety nie było to dla mnie prostym zadaniem. Czułam się przez kogoś obserwowana, powiedziałam to siostrze, a ta zapewniła mnie, że to normalne i że z czasem to odczucie zniknie. Uwierzyłam jej, od tygodnia stara się pokolorować moje życie i pomaga mi w pisaniu w nim nowego rozdziału . Od tamtego czasu wszystko jest jakieś trudniejsze i dla mnie nieosiągalne..
Trening dobiegł końca. Antonella i jej przyjaciółka podniosły się z miejsc.
- Kochanie idziemy.
- Ja jeszcze posiedzę.
Spojrzała na mnie z niepokojem, ale po chwili pogłaskała mnie po głowie i delikatnie pocałowała w jej czubek.
- Mamy na Ciebie czekać w samochodzie?
- Tak, jakbyście mogli..
Kiwnęła głową i opuściła trybunę razem z Daniellą. Spojrzałam na murawę, ogarnęłam wzrokiem cały stadion. Dawniej bywałam na każdym meczu, na każdej pomeczowej imprezie.. Teraz wszystko jest mi obce. Patrząc na piłkarzy, ciężko było mi przypomnieć sobie ich imiona.. A może po prostu nie chciałam ich pamiętać? Poczułam, że po policzku spływa mi łza. Otarłam ją i objęłam rękoma swoje kolana. Spojrzałam na napis "Mes que un club". Poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu i odskoczyłam.
- Spokojnie Eliza.. To tylko ja.
- Cristian.. Miło Cię widzieć..
Powiedziałam to trzęsącym się głosem, kładąc rękę na miejscu, gdzie wcześniej on położył swoją. Jego dotyk sprawiał mi ból, parzył mnie.. Ale to chyba normalne.
- Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze. - skłamałam i przygryzłam wargę. Założyłam opadający mi kosmyk włosów za ucho i nieśmiale spojrzałam mu w oczy. - co u Ciebie słychać?
Cristian uśmiechnął się i zajął miejsce obok mnie. Poczułam, że serce szybciej zaczyna mi bić, poczułam strach i ogromną chęć, by od niego uciec.
- Po staremu. Wszyscy za tobą bardzo tęsknili. - spojrzał na mnie swoimi cudownymi brązowymi oczami. - ale teraz już jesteś.
Puścił mi oczko i delikatnie się uśmiechnął.
- Emmm.. Tak.. Cristain, będę się już zbierać.
Szybko podniosłam się z swojego miejsca i zauważyłam, że on też wstaje.
- Poczekaj! Miałabyś ochotę.. Wyskoczyć gdzieś po dzisiejszym meczu?
"Tylko nie panikuj".
- Wybacz Cristian.. ale nie mogę.. Ja... Nie chcę.. Przepraszam.
Poczułam jak łzy gromadzą się w moich oczach, chciałam biec, ale udało mi się opanować i wrócić na parking szybkim marszem. Słyszałam, jak Cristian za mną woła, ale nie chciałam się odwracać, czy zatrzymywać. Udałam, że nic nie słyszę. Największym moim marzeniem w tej chwili, było schowanie się w swoim pokoju.

_____________________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :3

No i mamy pierwszy rozdział na tym blogu ^^ planuję 6 rozdziałów + epilog :)
Ten dedykuje Natalii L. która nie potrafiła się doczekać jego opublikowania :3

Mam nadzieję, że rozdział się podoba <3

Do następnego ;*



środa, 11 grudnia 2013

Prolog

"Dormido me des la oportunidad - Ya nada te importa.." -
(Sen da mi szansę - Już nic cię nie obchodzi..) 

 Pierwsze słowa, jakie resztkami sił i z zapłakanymi oczami, zapisałam czarnym mazakiem na szpitalnym łóżku. Patrzyłam na nie jakiś czas, tracąc nadzieję na lepsze życie .. Zniszczył je ..  Od tak. Pojawił się, zranił i zniknął .. Za każdym razem, gdy to robił patrzył na mnie z pożądaniem, a ja odpowiadałam spojrzeniem pełnym strachu i bólu. Nie obchodził Go to, że mnie rani.. A myślałam, że mnie kocha .. Chcę spać. Chcę zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Nienawidzę swojego życia.. Nienawidzę siebie, że aż tak Go kochałam..

~ Antonella ~

Biegłam długim szpitalnym korytarzem, pociągając za sobą Leo. Nie potrafiłam opanować płaczu. Wreszcie moim oczom ukazała się izba przyjęć.
- Gdzie leży Elizabeth Monet ?!
Pielęgniarka spojrzała na mnie łagodnym wzrokiem, spokojnie wpisując nazwisko w systemie.
- Może się pani pospieszyć ?!
Leo uderzył otwartą dłonią o blat. Kobieta podskoczyła i szybko odpowiedziała.
- Sala numer 18.
Ponownie pociągnęłam męża za sobą i biegiem dotarliśmy pod salę Elizy. Była taka drobna, zawinięta w "kulkę" i zanurzona we śnie. Patrzyłam na nią i poczułam, że Leo mnie przytula.
- Wszystko będzie dobrze ..
Pocieszał mnie, ale ja nie potrafiłam powstrzymać ciągle napływających do oczu łez.
- Antonella Roccuzzo ?
Oderwałam się od Leo i spojrzałam na starszego mężczyznę w białym fartuchu.
- Tak. Co z Elizą ?
- Jest w ciężkim stanie fizycznym, jak i psychicznym .. Została brutalnie zgwałcona.
Zasłoniłam rękom usta, czym stłumiłam swój krzyk.
- Znajdę gnoja i zabije ..
- Panie Messi, spokojnie. Policja już Go szuka.
Ponownie byliśmy w swoich ramionach.
- Ile ona jeszcze będzie musiała w życiu cierpieć ? ..
Wyszeptałam mu do ucha, a ten bezradnie wzruszył ramionami.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by ten raz, był ostatnim ..

___________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Wena mnie nie opuszcza ^^
Ten blog, będzie ZUPEŁNIE inny, niż moje poprzednie ;] pomysł na niego, przyszedł mi oglądając jednego tumblr'a, którego przypadkowo znalazłam ;]
Mam nadzieję, że prolog zachęcił was do śledzenia tego opowiadania :)

Blog będzie prowadzony równocześnie z tym -> KLIK :)

BOHATEROWIE :)



Łapcie taki motywujący obrazek ^^

Do następnego ;*