niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział Trzeci

Minął tydzień od mojej wizyty u psychologa, jak i tydzień od ostatniego sms-a od Rodrigo. Nie mówiłam Antonelli, nie mówiłam Leo, nie mówiłam nikomu. Zostawiłam to dla siebie. Przez ten cały tydzień siedziałam w domu. Przez rozmowę z psychologiem te wspomnienia wracały, każdego dnia przed snem. Gdziekolwiek położyłam dłoń na swoim ciele, przypominało mi się, z jaką przyjemnością tworzył arcydzieła na mnie nożem, na swojej ofierze. Robiłam wszystko, by zapomnieć, ale nie potrafiłam.
- Eliza za godzinę musimy być na terapii..
Wzdrygnęłam się, słysząc głos siostry za drzwiami pokoju.
- Jasne!
Odkrzyknęłam i zwinęłam się w "kulkę" na swoim łóżku.
"Musisz być silna, musisz być silna, MUSISZ BYĆ SILNA.. Dla Antonelli.. DLA SIEBIE".
Powtarzałam te słowa w głowie przez parę minut. W końcu zaczęły do mnie docierać i wyszłam z łóżka, kierując się w stronę łazienki, którą miałam w pokoju. Wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się i po 30 minutach byłam gotowa do wyjścia. Nie widziałam się w lustrze, postanowiłam w nie nie spoglądać. Muszę być silna, a jeśli spojrzę na swoje odbicie w lustrze, zobaczę osobę, która przegrywa z życiem, która boi się poddać walce o jego lepszy ciąg dalszy. Postanowiłam być kimś innym, postanowiłam być kimś, kto nie boi się niczego, nie boi się ryzyka, nie boi się "grać dalej"... Ale wiem, że wystarczy jedno spojrzenie na swoje odbicie i pęknę. Moje odbicie, moje ciało.. Ono za dużo pamięta.
Wyszłam z pokoju z uśmiechem na buzi. Udałam się w kierunku salonu, gdzie siedziała moja siostra ze szwagrem.
- Jedziemy?
Zapytałam, zaplatając ręce wokół jej szyi, następnie całując ją w policzek. Antonella odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie ze zdziwieniem, które później przekształciło się w zachwyt.
- Kiedy tylko chcesz Perełko!
Wstała klaszcząc w dłonie. Odpowiedziałam szerokim uśmiechem i zrobiłam krok w kierunku wyjścia.
- Teraz. Bo się jeszcze spóźnimy.
Leo aż zakrztusił się swoją kawą. Nie dziwię mu się, pewnie oboje się zastanawiają "kim jestem i co zrobiłam z Elizabeth". Zaśmiałam się i poklepałam go po ramieniu.
- Spokojnie Leo, nie pij tak szybko, bo się jeszcze zakrztusisz.
Pokręcił głową cicho się śmiejąc. Wstał, puścił mi oczko i udał się do kuchni.

~ * ~

Terapia trwała już 40 minut, wygrywałam walkę z samą sobą. Przez cały czas byłam silna, nie uroniłam ani jednej łzy. Psycholog był ze mnie dumny.
- Elizabeth, jestem na prawdę szczęśliwy, widząc twoje podejście do leczenia i do życia. Porównując to, co było dzień temu, to mamy polepszenie w stu procentach.
Uśmiechnął się i położył rękę na moim ramieniu. Dotyk mężczyzny nadal był dla mnie, jak "dotyk" ognia, ale nie okazywałam tego. Obiecałam sobie byś silna.
- Po prostu postanowiłam zawalczyć o nowe, lepsze życie.
Uśmiechnęłam się i również byłam z siebie dumna, że potrafię sama, bez przymusu wypowiedzieć te słowa. Lekarz klasnął w dłonie i spojrzał mi w oczy.
- Elizabeth.. Jesteś gotowa, by otworzyć się na ludzi? Czuję, że nie, ale..
- Źle pan czuje.
Mężczyzna spojrzał na mnie z otwartą buzią, która później rozpromieniła się w uśmiechu.
- W takim razie spróbuj wyjść, spędzić czas z przyjaciółmi.. Wiesz, że oni Ci zawsze pomogą i że zawsze możesz na nich liczyć.
- Wiem. Są wspaniali.
Niesamowite, jak szybko zmienia się moje podejście. Wierzę, że z tego wyjdę, że nauczę się normalnie żyć z tymi wspomnieniami.
- No cóż. - lekarz wstał i przeszedł się po gabinecie. - w takim razie na dziś koniec. Widzimy się w przyszłym tygodniu.
Uścisnęliśmy swoje dłonie i wyszłam na korytarz, gdzie czekała Antonella. Tak jak ostatnio, teraz ona siedziała chwilę w gabinecie mojego psychologa, który przekazywał jej informacje, na temat postępu mojej terapii. Wychodząc z gabinetu, moim oczom ukazał się plakat, a na nim takie słowa:
"Możesz być największy,
Możesz być najlepszy,
Możesz być king kongiem, walącym się w klatkę piersiową,

Możesz zdobyć świat,

Możesz wygrać wojnę,

Możesz rozmawiać z Bogiem, iść walić w Jego drzwi,
Możesz podnieść w górę swoje ręce,
Możesz wygrać walkę z czasem,
Możesz przenosić góry,
Możesz rozbijać kamienie,
Możesz być mistrzem,
Nie czekaj na szczęście,
Poświęć się, a uda Ci się odnaleźć siebie".
Podsumowując: Możesz być kim chcesz. Niesamowicie zmotywowały mnie te słowa. Niesamowity jest ten dzień, dzień w którym staje się tym, kim tylko zechcę.

~ * ~

Całą powrotną drogę śmiałyśmy się i wspominałyśmy czasy, gdy mieszkałyśmy w Argentynie. Antonella opowiadała mi, jak to było, gdy rodzice mnie adoptowali, jak poznała się z Leo, jak mnie z nim poznała i wiele innych. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spędziłyśmy tak miło razem czas.
Weszłyśmy do domu, zanosząc się od śmiechu, bo Antonella opowiadała mi różne epizody, z Leo w roli głównej. Nie potrafiłam się opanować, gdy widziałam szwagra w salonie.
- A wam co tak wesoło?
Zapytał zdumiony, łapiąc za torbę treningową.
- Nic, nic Skarbie. - Anronella pocałowała męża w policzek i puściła mi oczko. - Będziemy dziś na meczu.
Odsłoniła w szerokim uśmiechu białe zęby, na co Leo po raz kolejny ze zdumieniem po nas spojrzał.
- Na prawdę? Cieszę się. - odpowiedział, szeroko się uśmiechając. - nie poznaję Cię.
Jeszcze szerzej się uśmiechnął i puścił mi oczko.
- To chyba dobrze, prawda?
Zapytałam z delikatnym uśmiechem.
- Bardzo. - znowu się uśmiechnął i objął naszą dwójkę. Przeszedł mnie dreszcz, ale zwracałam na niego uwagi. - o której się zjawicie?
- Za dwie godziny.
Antonella namiętnie pocałowała męża, a ja zasłoniłam oczy. Zaśmialiśmy się w trójkę i następnie Leo opuścił dom, udając się na stadion, na którym za dwie i pół godziny, razem z FC Barceloną, rozegra mecz z Realem Sociedad.
~ * ~
- Lizkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Słyszałam głos dobijającej się siostry do mojego pokoju.
- Wariatko! Wystarczy nacisnąć na klamkę, a nie jak opętana walić pięściami w nowe drzwi! Przypominam Ci, że nie tak dawno Leo tamte wyważył.
Pokazałam siostrze język, gdy weszła do mojego pokoju. Przewróciła oczami i również mi go pokazała.
- Chcę Cię tylko poinformować, że zaraz jedziemy.
Stanęła na baczność, chowając dłonie za plecami. Wyglądała bardzo uroczo. Podeszłam do niej i pocałowałam ją w nos i mono przytuliłam.
- Kocham Cię.
Po chwili poczułam, że również mnie przytula i całuje w czubek głowy.
- Ja Ciebie też, ale to nie znaczy, że będę na Ciebie czekać!
Powiedziała, popychając mnie na łóżko. Usiadłam i obie się zaśmiałyśmy.
- No dobrze.. Tylko potrzebuję pomocy. - Antonella usiadła na łóżku, a ja z niego wstałam, podchodząc do szafy. Wyciągnęłam z niej koszulkę Tello z numerem 20 i spojrzałam jej w oczy. - myślisz, że mogę w niej pójść?
Antonella uśmiechnęła się i podeszła do mnie, bawiąc się moimi włosami, które opadały mi na ramiona.
- Myślę, że powinnaś. Jest w pierwszym składzie na dzisiejszy mecz i przyda mu się twoje wsparcie.
Pocałowała mnie w policzek i udała się w kierunku drzwi.
- Będę czekać w samochodzie, ponieważ Daniella już przyjechała.
Skinęłam głową i szybko zmieniłam czarną koszulkę, na trykot FC Barcelony, z nazwiskiem Cristiana.

~ * ~

Przez cały mecz z loży VIPów, razem z Daniellą, Shakirą, Bruną i Antonellą, śpiewałyśmy przyśpiewki klubowe, skandowałyśmy imiona każdego z zawodników tak, że chyba cały stadion nas słyszał. Często kierowane były na nas kamery, piłkarze patrzyli na nasz sektor i pokazywali sobie palcami, a za to kibice wykręcali głowy, by zobaczyć, kto tak głośno śpiewa. Shakira wymyśliła nawet piosenkę, którą później śpiewała i uczyła cały nasz sektor. Brakowało mi tego, brakowało mi ich towarzystwa i meczy z wysokości trybun.
Mecz zakończył się wynikiem 6:2. Hattrick Leo i hattrick Cristiana. Byłam niesamowicie dumna z Hiszpana. Po meczu, razem z przyjaciółkami, udałam się do szatni, a raczej przed jej pomieszczenie i czekałyśmy na partnerów/przyjaciół.
Gdy po 20 minutach jako pierwszy wyszedł Andres i Xavi, od razu wyściskali mnie i pytali o samopoczucie. Każdy piłkarz o to pytał, gdy opuszczał szatnię. Zostałam już sama, ponieważ czekałam na Cristiana, który miał w zwyczaju opuszczanie szatni jako jeden z ostatnich, w towarzystwie Bartry.
- To co, idziemy na piwo?
- No ja... Elizabeth?
Cristian aż upuścił torbę treningową na mój widok. Miał szeroko otwartą buzię i patrzył na mnie z radością wymalowaną na twarzy.
- Zamknij buzię stary, bo much nałapiesz.
Powiedział Marc, zamykając przyjacielowi buzię. Zaśmiałam się i podeszłam bliżej chłopaków.
- Gratulacje. Cudowne bramki zdobyłeś.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam mu w oczy.
- Dzięki.. Wiesz, nic specjalnego.
Odpowiedział, drapiąc się za uchem.
- No to ja już lecę. Kiedy indziej się napijemy. Trzymaj się. - Marc przybił grabę z przyjacielem i podszedł w moją stronę. - Cześć Lizka.
Przytulił mnie na pożegnanie i odszedł. Nie wiem kiedy ten lęk do płci przeciwnej mi minie, ale staram jak mogę, by przestać tak na ich bliskość reagować.
- No to.. Masz teraz czas?
Zapytała, poprawiając grzywkę.
- Ale, że.. Chcesz się spotkać?
- Tak.
- Ale, że ze mną?
- Nie, z tym za tobą głuptasie! Jasne, że z tobą.
Zaśmiałam się, a Cristian rozczochrał ręką włosy i nerwowo się zaśmiał.
- Jesteś pewna? Tydzień temu, mówiłaś, że nie możesz..
- Zapomnij o tym, co było tydzień temu.
Puściłam mu oczko i zrobiłam parę kroków w stronę wyjścia.
- Ubrałaś na mecz moją koszulkę.
Zrównał się ze mną krokiem i obdarzył uroczym uśmiechem.
- Tak, postanowiłam Cię wspierać w dzisiejszym meczu.
- Bardzo pomogłaś.
- Wiem. ten hattrick, to moja zasługa.
Zaśmialiśmy się i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- To co.. Na co masz ochotę?
- Wszystko jedno, byle tylko spędzić ten czas z tobą.
Uśmiechnęłam się i ponownie spojrzałam mu w oczy. Czułam się przy nim taka bezpieczna, co było dla mnie nowością.. Od kiedy można się czuć bezpiecznie przy mężczyźnie?
- Spacer?
- Bardzo chętnie.
Udaliśmy się w kierunku jego samochodu. Włożył do niego torbę treningową i ponownie je zamknął. Spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach i wyciągnął dłoń. Nadszedł ten moment zawahania, lęku. Ale po chwili w głowie usłyszałam swoje słowa z rana "musisz być silna.. Dla siebie". Uśmiechnęłam się i ścisnęłam jego dłoń.

~ * ~

Do domu wróciłam późnym wieczorem, ale Leo i Antonella jeszcze nie spali. Leo leżał w salonie, a Antonella leżała na jego klatce piersiowej.
- Jestem!
Krzyknęłam i zajęłam miejsce na kanapie w ich towarzystwie.
- Jak na randce?
Zapytał Leo, głaszcząc żoną po ramieniu.
- Cudownie.
Uśmiechnęłam się do siebie i odczytałam sms-a, którego dostałam od Cristiana.
"Dziękuję za dzisiejszy wieczór ;*".
- No, taką Elizabeth, to ja bardzo lubię!
Zaśmiał się i na mnie spojrzał.
-Taką, czyli jaką?
Zaśmiałam się, odpisując na sms-a.
- Uśmiechniętą.
Puścił mi oczko i przełączył na jakiś mecz.
- Ty bardzo lubisz, ja taką kocham.
Antonella puściła mi buziaka i mocno objęła męża w pasie.
- Ha ha, dobra bo przez was się czerwienię! Lecę spać, bo wykończona jestem.
Wstałam z fotela i udałam się do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i analizowałam dzisiejszy dzień. Czułam, że nic nie jest w stanie popsuć mi humoru.
Usłyszałam dźwięk sms-a, byłam przekonana, że to Cris.
"Szybko znalazłaś sobie chłoptasia. Pamiętaj - OBSERWUJĘ CIĘ, PRZEDE MNĄ NIE UCIEKNIESZ.
Rodrigo
".
W pierwszej chwili miałam ochotę krzyknąć, albo schować się w objęciach Antonelli, ale obiecałam sobie, że będę silna.
"Przez Ciebie upadłam, dzięki niemu się podnoszę".Odpisałam i wysłałam. Poczułam ogromną satysfakcję. Poczułam, że cały strach do jego osoby przechodzi. Zaczynam wygrywać walkę, o nowe, lepsze życie.

_____________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Jesteśmy na półmetku ;) zostały mi jeszcze trzy rozdziały i epilog ;)
Rozdział osobiście mi się podoba, wszystko wyszło tak, jak sobie zaplanowałam :)
Zostawiam go waszej ocenie :)

Do następnego! ;*

13 komentarzy:

  1. o matko ! on jest cudownz, zresztą jak każdy :D uwielbiam czytać Twoje opowiadania.. zapraszam do siebie http://barcaalways4ever.blogspot.com/ , zależy mi na Twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i to rozumiem, oby juz nie tracila siły :) swietny rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to trzy :( :( :( :( ehh ... ROZDZIAL ZAAAAJEBISTYYY ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. 3????? :OO
    Jakto 3?
    Wkurwia mnie ten Rodrigo -,-
    Niech on się od niej odwali
    Rozdział świetny i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział piękny, cudowny, najlepszy *,*
    Aż się momentami sama do siebie śmiałam :3
    Cudowne :* ( uwielbiam znać zakończenia xd niestety tego raczej nie powinnam :c)
    Kocham Cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Zuy Rodrigo XDD czekam na nexta
    <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku super, przełomowy rozdział w życiu Elizabeth :) Ciesze się, że się nie poddaje i jest silna ;> Mam nadzieję, że bedzie szczęśliwa u boku Cristiana, ale kto wie, może coś jeszcze innego się wydarzy. Dobrze zrobiła, że tak odpisała Rodrigo, pokazała, że się Go nie boi i to się chwali ;) Szkoda tylko, że jeszcze 3 rozdziały ;c Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega rozdział! <3 Ale jak to tylko 3 rozdziały? :o Czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. niech walczy <33 jak ja kocham Twoje opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział <33
    Pomyliło Ci się cos i zamiast trzydzieści napisałaś trzy, prawda? ._.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie, że z Elizabeth już lepiej :)
    Ale dlaczego jeszcze aby 3 rozdział ? :C
    Suuper blog <3

    OdpowiedzUsuń
  12. http://czy-to-jest-prawda-barca-cesc.blogspot.com/ <-- Zapraszam. Skomentujesz?

    OdpowiedzUsuń